No właśnie. Od wet miałam jasne informacje, że jest źle że już muszę pomyśleć, żeby jej pomóc, że to już ten czas, a u teścia?! Jakaś porażka. Wyglądał licho, ale mówili, że stan jest stabilny, TZ był na wizycie wieczornej pogadał, bardziej wyrzucił brak zainteresowania i pomocy tacie, powiedzieli, że zaraz cos dadzą. Dostał, ale to nic nie dało. Bo co miało dać jak był w stanie agonalnym, dopiero po smierci doczytałam, a oni na pewno to wiedzieli. Wystarczyło powiedzieć, jest źle, stan tragiczny, żeby zostać na noc. Nie mieliśmy takich informacji

Odszedł sam w nocy, bardzo mi z tym źle
