Sara dalej nie je. Ona ma
syndrom pierwszego . Każdy smakołyk pierwszy raz otworzony jest cacy i mniem i cudem. Na następny dzień to Sasia jest zawsze i wszędzie wielbicielką każdego dania. Sara już nie ruszy. Sawa, najmniejsza z nich, je jak obłąkaniec. Saga podjada też wsio. A Sara...
Ważne ,że waga nie spadła dziś. Rankiem pogardziła każdym daniem. Dostała convę. Ze strzykawki, łyżeczki, kubeczka...
Jest mniej ruchliwa i bardziej "ostrożna" niż siostry. Ale zawsze w rodzeństwie taki leniwiec się trafi. Jednak brak wzrostu wagi mocno minie niepokoi. Panika, jak zwykle.
Sarusia lubi cycola mamuni bardzo ale nawet tutaj przebicia nie ma. Dziś zastałam ją rankiem z Sawą przy mleczarni. Weszłam do pokoju córki by poprosić ją o pomoc w zastrzykach Wulkania. Patrzę, dwie dziewunie ssą ,w tym niejadek. Przeproisłam, dygnęłam i spierniczyłam biegusiem z pokoju. Ostrożnie zamykając drzwi. Saśka ma zwyczaj lecenia do mnie , a bardziej ku otworowi, już naszykowana by wlać każdemu kotu.
Poszłam poprasować się, dać leki Wojtkowi, nacapirzyć kudły i rzęs firany umalować. Patrzę ciągle na zegarek by wyrobić się z Wulkanowymi lekami. I deczko pomiziać samotników.W lustrze zerknęła na mnie doprowadzona do jako takiej przyzwoitości facjata. Bluza w duże grochy duze oponki też zamaskowała. Tylko te ud filary
Czas już myśleć o wyjściu. Podeszłam do drzwi ,słuchając czy nic nie ciamka. Głupie co nie? Nie, no nie wejdę. Co robi blondynka przed 7 rano gdy ma kuje dać? Dzwoni do dziecka

Dziecię odebrało. Sara nadal przy cycu. Za 10 minut ta sama wersja. Zajrzałam znów po 10 minutek - Sarka ssie. Jakoś sama kujnęłam Wulkanka. Nasmarowałam Oponię co ją grzyb żre. Wygłaskałam towarzystwo. Wulkaś skarżył się mocno ale już oczy ma przytomniejsze i nie chowa się.
Dziewczynki przez te kilka dni urosły bardzo. Takie są "prostsze" i wesołe. Widac jak im sie zmieniają pysiałki. Kuwetka ok bo brzuszki też ok. Wypuszczamy je z małej klatki by pobiegały. Jelitka inaczej pracują. Trzeba głaskać, tulić, gadać. Są śliczne wyjątkowo.
Idąc do pracy patrzyłam na świat. Pięknie jest. Bzy już mają kiście kwiatków naszykowane . Pięknie bielą się i różwowieją drzewa i krzaluny. Kasztanowiec dziś jakoś smętnie wyglądał. Cało nocny deszcze namoczył liście i zwisały smętnie jak mój podbródek zanim go kremem wytrzepię

Już też ma kwiaty. Patrzeć tylko jak zakwitną. Forsycja przesiewa żółć zielenią listków. Samotna magnolia zykuje się do rozkwitu. Głóg też już mieni się kwiatami. I te zapachy, odgłosy. Cudnie jest.