Witajcie dzisiaj. Tak jak pisałam, nie było potrzeby stresować Nera wizytą u weta. Dziś rano tak słodko i spokojnie spał. Robił wrażenie wyluzowanego, przeciągnął się. Myślę, że czuje się lepiej.
Ciachnęłam wczoraj jedną dziką dzicz. Była już zapłodniona.
Byłam u bezdomnego p. Wacka. Zrobiłam parę fotek. Iwonami wklei. Jak sami zobaczycie, koczowisko jest dość nietypowe. Na swój sposób p. Wacek dba o estetykę

Nie widziałam tam porozrzucanych śmieci czy puszek po piwie. Oferowałam mu przyniesienie miski do mycia, mydła i ręcznika. Powiedział, że chętnie. Podobno przed jedzeniem myje ręce, w co wierzę. Jest ogólnie dobrze zorganizowany. Podobno kiedyś był ogrodnikiem. Ma grządki z różnymi bylinami i uprawami. Zapraszał do zdjęć w maju, jak wszystko wzejdzie i zakwitnie. Trzymają się tego miejsca tez ptaki, bo dostają resztki chleba. Wrony i gołębie to stali bywalcy w tym siedlisku. Obok koczowiska zamieszkała tez parka kaczek.
Na zdjęciu widać szałas, gdzie mieszka razem z Lalą. Sunia ma sporo zabawek. Ogólnie jest ostrym psem, chciała mnie wczoraj zjeść. Dlatego nie puszcza jej luzem. Na dłuższe spacery chodzi z nią przed świtem. Lala nie lubi kobiet, bo konkubina p. Wacka drażniła się nią.