Witam,
bardzo pomogło mi forum w odnalezieniu kici , wiec postanowilam opisać nasza historię bo to bardzo bardzo pomaga. Biedronka zaginęla 11 kwietnia poznym popołudniem, odnaleźlismy ją wczoraj czyli 13 kwietnia po godz 21. Miejsce w którym ją zgubilismy było wyjątkowo podłe - lasy, wysokie trawy, krzaczory , pełno norek,woda, po porostu teren straszny! To było 60 km od Wrocławia , ani my nie znalismy tego miejsca ani tym bardziej kicia - a była jest za nami niecale 2 miesiące. To był dramat, człowiek przestaje myslec, bezradnosc jest olbrzymia, od razu tego samego dnia szukalismy jej do poznego wieczora, chodzilismy krzyczelismy , zero sladu w koncu zrezygnowani i zrozpaczeni wrocilismy do Wrocławia. Na następny dzien od wczesnego południa znów poszukiwania do wieczora, znów nawoływania , niedaleko była wieś i kilka km dalej kolejna, ale miejsce w którym starcilismy kicie to była po prostu dzicz. Oczywiscie ogłoszenia po drzewach po tych wsiach, przystankach, płotach prywatnych, gdzie sie tylko dało. I znowu nic. Robilismy km zupelnie po omacku, a ona zbyt bardzo sie bała, żeby do nas wyjsc. Niedziele i poniedzialek rano spedzilam na przekopywaniu forum - i te historie dodały mi takich sił i pewnosci , że ona tam jest , że na pewno zyje. Tym razem przygotowalismy sie lepiej wypożyczylismy kamere termowizyjną, kupilsmy latarki, wzielimy jej ukochaną myszke, posłanko na którym m.in spała, wędkę, transporter, ulubione puszki z jedzeniem oraz nasza tajną broń, pozgrywane "płaczące kotki"na tel., na które zawsze reagowała nawet jak była mocno zestresowana. I znów przeczesywanie terenu, ogłoszenia wisiały, podjechalismy tez do najblizszego domu, pan okazał sie bardzo sympatycznym czowiekiem , powiedział, że ma sam 5 kotow , które biegają do tego "lasu" wiec moze nasza przyjdzie z nimi, wreczylimy mu ogłoszenie ze zdjeciem i znów przeczesywanie. Kamera akurat okazała sie bezuzyteczna, ale jak zrobiło sie juz bardzo ciemno i cicho, kotki na tel okazaly się zbawieniem. Dosłownie kilka metrow od miejsca jej zagubienia zobaczylismy swiecace sie oczka!!! Ona wyszła do tych kotków, powoli zblizyla sie do nas, miauczała, ocierala sie o nogi. Mowilismy do niej caly czas spokojnie dałam jej do powąchania myszke, wędke i potem stopniowo to wszystko do kontenera i cały czas te kotki płakały w tel. , i weszłą za myszką za 2 razem prawie cała, ja wtedy popchnelam jej pupke i bach drzwiczki. Nie bylabym w stanie jej zlapac rękoma tak bardzo mi sie trzęsły....Kicia jest w bardzo dobrej kondycji, lekko odarte niektóre pazurki i w zasadzie to wszystko. To jest nie do opisania jaka ona była szczesliwa juz w domu , jak obiegła kazdy kąt wszystkim chciala sie bawic i jednoczenie sie miziac i tulic, nie odstępowala nas na krok, dopiero po dłuzszej chwili zjadla troche puszki i napila sie wody. Jutro jedziemy na przegląd do weta. Ale jest naprawde dobrze, dzis juz duzo spi, je normalnie, kupka wyglada na zdrowa

Kazdy sposób jest dobry na odnalezienie kota, nie wolno sie poddawac nawet jesli sytuacja wyglada na beznadziejna, kociak na pewno chce wrocic do domu , w naszym przypadku kcia była rzut beretem od miejsca w ktorym sie zgubia czyli chyba jednak czesto koty nie oddalaja sie , warto szukac non stop wokól tego punktu. I moze to bedzie jakas wskazówką - jak namowic kota aby wyszedłz kryjówki , u nas to były kotki z tel. , ale na pewno koty reaguja na inne dzwieki - jakies potrząsanie chrupkami czy co tam lubia, wiec warto blisko miejsca zaginiecia "wydawac" takie przyjazne dla kota dzwieki. Nam sie udalo, zycze wszystkim takiego zakonczenia - i jeszcze raz- zawsze warto szukac-gdziekolwiek by kot sie nie "zgubił"
Dziekuję wszystkim użytkownikom miau za cenne wskazówki i powodzenia wszystkim szukającym - uda się !!!
