Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 24, 2016 20:37 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Na razie nie panikuję, zobaczymy co powie wet na podstawie wyników badań, acz wątek i tak przejrzę w wolnym czasie.

U nas niepokojące jest to, że po antybiotykoterapii, wrócił po paru tygodniach znowu katar i kichanie. Zapaliła mi się lampka, bo przecież u nas kot nie ma gdzie i jak zachorować. Nie wychodzi, wychuchane to to i wydmuchane. Jedno i drugie. Z zapaleniem oczywiście dalej walczymy, ale idzie to trochę jak krew z nosa. No nic, i tak czekał nas wet...

Morfologia i biochemia jakby co to wykryje jednak FIV/FELV czy trzeba jeszcze oddzielnie robić testy? Jak to wygląda?

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Nie kwi 24, 2016 20:42 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Z tym Katarem to czasem stres moze oslabic odpornosc. BYlo to krotko po dokoceniu? U nas Pixior po dokoceniu dostal strasznego zapalenia gardla, dziasel i wszystkiego...

Morfologia i biochemia nie wykryje FIV/ FELV - pokaze ogolny stan organizmu, ilosc krwinek, kondycje ukladu odpornosciowego itp.
Testy na bialaczke sa jak testy ciazowe u kobiet - tylko ze na krew. Wet pobiera krople krwi i kapie na test - po 10 min jest wynik.

Sa testy PCR (mam nadzieje ze nie przekrecam), sa z tego co wiem dokladniejsze od paskowych. Ale tu nie czuje sie kompetentna. Bo nam odradzono te testy skoro FELV u PIxiego wyszedl negatywny paskowy.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9843
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie kwi 24, 2016 20:50 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Zapalenie pojawiło się przed adopcją (wg mojej wetki), katar i smarkanie w pierwszym miesiącu od adopcji. Od 10dni stuka już drugi miesiąc, jest to jakiś 3. tydzień po zakonczeniu antybiotyku i znów od wczoraj kot się smarka i kicha. Morfologię i biochemię i tak miałam jej zrobić, bo jest strasznie chuda (zwróciła na to uwagę również wetka) i za bardzo podtuczyć się nie daje, do tego bardzo spokojna, niezbyt skora do zabaw (czasem się wkręci, ale na krótko -> szybko się męczy/nudzi i rzadko), a i to na wszelki wypadek wolałam sprawdzić czy wsio ok (jestem bardzo nadwrażliwa, latam do weta z byle pierdołą). Teraz po prostu muszę te badania przyspieszyć... ;)
Testy miałam kotom zrobić i tak, bo jedno w końcu dorosło i wynik będzie bardziej wiarygodny, a drugie miało wcześniej kontakt z różnymi kotami, było wychodzące, więc w sumie tu wielki znak zapytania obecnie. Zwłaszcza, że mi teraz się smarka.

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Nie kwi 24, 2016 21:08 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

No to konieczie trzeba zrobic testy. Bialaczka to starszne swinstwo. Ale... no u nas bylo 2 braci... jeden pozytywny drugi negatywny choc zawsze razem, wspolne miski itp itd.

Warto sprawdzic. Daj koniecznie znac jakie wyniki. Bialaczkowe beda od reki. Kiedy idziesz do weta?
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9843
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie kwi 24, 2016 21:20 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PixieDixie pisze: nam odradzono te testy skoro FELV u PIxiego wyszedl negatywny paskowy.


zawsze tak mysłałam do czasu gdy pojawił się u mnie Groszek, kot po negatywnym paskowym. Po dwóch tygodniach okazało się , że ma silna anemie, wirus bialaczki zaatakowal krew i hematokryt spadał aż potrzebne były transfuzje. Koci katar i silna anemia, antybiotyki nieprzerwanie i interferon koci aż do remisji bialaczki po 3 miesiącach leczenia.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie kwi 24, 2016 21:21 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Na pewno w tym tygodniu, może we wtorek. ;)
Ile mniej więcej kosztują testy paskowe?

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Nie kwi 24, 2016 21:29 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Wiesz co Pixie zyl z bialaczkowym kotem 2,5 lata, od urodzenia.
Gdy rok temu wykryto u Dixiego (brata Pixiego) bialaczke (mial juz objawy i silna anemie), Pixie zostal natychmiast przetestowany i zaszczepiony. Jedyna realna opcja dostania sie wirusa do organizmu kotow byl kontakt z matka... od poczatku u nas koty niewychodzace... a mamy je od 2 miesiaca ich zycia.

Choroba i odejscie Dixiego duzo mnie kosztowalo, mocno to odchorowalam, lacznie z ogromna panika o PIxiego wlasnie pod katem bialaczki. Dlugo zajelo mi przepracowanie tego ze on moze byc zdrowy. Jedyna choroba PIxiego nastapila bezposrednio po dokoceniu, zapalenie gornych drog oddechowych. 2 tyg leczenia i wszystko wrocilo do normy.

Staram sie sama nie nakrecac. I wierze ze Pixie jest faktycznie zdrowy. Dziewczyny ktore adoptowalismy tez byly przetestowane. Tez sa negatywne. Wierze w to. Nic juz nie zmienie. Ale wierze ze nic sie nie zmieni. Gdyby jednak sie okazalo ze gdzies wirus spi... bede walczyc do konca tak jak walczylismy o Dixiego. Ale tez staram sie zyc normalnie, jak ze zdrowymi kotami. Oczywiscie regularnie monitoruje stan zdrowia, robie przeglady "oczne", i monitoruje odstepstwa od "normy" ale wierze ze Pixie jest zdrowy. Bo przeciez to jest mozliwe...

Tysia roznie od 60 do 80 zalezy od weta.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9843
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie kwi 24, 2016 21:35 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Ty$ka pisze:, do tego bardzo spokojna, niezbyt skora do zabaw (czasem się wkręci, ale na krótko -> szybko się męczy/nudzi i rzadko),

A serce było osłuchiwane?
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Pon kwi 25, 2016 8:04 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Ospałość i niechęć do zabawy mogą też być skutkiem silnej anemii - kotu brak tlenu do zabawy
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon kwi 25, 2016 10:24 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Serce jak dzwon ;)
Może też być tak, że dla mnie kotka jest ślamanzarą w porównaniu to mojego drugiego ADHDowca, wszystkie przy nim koty to ciamajdy. ;) Niemniej jednak porobimy badania i zobaczymy.

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Pon kwi 25, 2016 20:54 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Sluchajcie, czy mozliwe jest, ze kot, ktory mial czterokrotnie robione testy w ciagu 4 lat (za kazdym razem wynik ujemny), mimo wszystko jest zakazony wirusem bialaczki? Od ok. 2 lat Kacper ma bardzo niskie biale krwinki i kiepski rozmaz krwi.

Powiedzcie, czy dobrze rozumiem? Wiem o postaci latentnej, ale wtedy chyba jeszcze nie powinno byc zmian we krwi, poniewaz w formie uspionej wirus umiejscowiony jest w szpiku (tylko PCR ze szpiku jest w stanie wykazac tą postac)??? Z tego co czytalam, to w kazdej chwili moze sie uaktywnic i znalezc sie we krwi (wtedy kot zaczyna chorowac i zarazac inne koty), albo do konca zycia jest nosicielem nieaktywnego wirusa (kot nie choruje i nie zaraza)??? Mam racje?
Czy jest sens robic test PCR z krwi, jesli powtorzony czterokrotnie test ELISA wyszedl (-)? Na biopsje szpiku, poki co, nie zdecyduje sie - za bardzo inwazyjne badanie (przynajmniej w tym momencie).

Czy sa jakies fachowe, wiarygodne opracowania (mogą byc anglojęzyczne), które moglabym pokazac wetce prowadzacej, glownie chodzi mi o postac latentną, gdy wirus wykrywany jest jedynie w szpiku (bo jak o tym wspomnialam, to wetka powiedziala, ze pierwszy raz o czyms takim slyszy)??? Moglibyscie podeslac mi jakis dobry artykul na ten temat???

Dlaczego pytam...

Wetka skonsultowala sie z hematolog z Wroclawia odnosnie tej morfologii. Pani dr stwierdzila, ze kot najprawdopodobniej ma wirusa bialaczki i niewazne, ze testy wyszly ujemne, bo 70% kotow jest zakazonych FeLV... Dodala, ze sama chcialaby obejrzec ten rozmaz i wstepnie umowieni jestesmy na srode na pobranie krwi.
Czy rzeczywiscie tak tragicznie wygladaja statystyki? Czy to, ze wszystkie moje koty (6) sa ujemne nic nie znaczy? Po co w takim razie w ogole robic testy?

Kacper od dluzszego czasu ma problemy skorne - testy alergiczne wykazaly jedynie lekka alergie na pszenice. Po wykluczeniu Intestinala Gastro (z Royala), ktory zawiera "kleik pszenny" nie ma zadnej poprawy. Z zeskrobin tez nic nie wyszlo. Podejrzewam, ze to na tle stresowym, albo ranki od pazurow innych kotow, ktore Kacper potem wylizuje i na grzbiecie powstaja strupy. On sie nie drapie, tylko wylizuje grzbiet, lapki. Dodam, ze w ciele ma 5 srutow (rowniez w ok. kregoslupa). Poziom olowiu we krwi na szczescie bardzo niski. Za sugestia wetki zbadano w IDEXXie rowniez poziom olowiu we wlosach - nic nam to badanie nie dalo, poniewaz laboratorium nie posiada norm, a nigdzie w necie nie ma na ten temat informacji - po cholere wtedy w ogole takie badanie wykonuja :?

Jakis czas temu Kacper mial robiony RTG czaszki i wetka wypatrzyla jakies (jak to okreslila) "babelki", ktore moglyby wskazywac na szpiczaka, ale na razie mam sie nie martwic, jesli kot nie ma zadnych innych widocznych objawow, bo te "babelki" moga nic nie znaczyc. Kacper w tamtym czasie bardzo rozchorowal sie na katar koci, dlatego wykonano zdjecie RTG, zeby wykluczyc cialo obce np. śrut w ok. zatok/nosa. Gdy pozostale koty zachorowaly, to wiadomo juz bylo, ze to kk, ale Kacper najciężej go przechodzil.


Wracajac do tematu, to tak wyglada jego morfologia:

WBC 3,25 G/l (6,00-11,0)
NEU 1,93 G/l (3,00-11,0)
NEU % 59,6 % (60,0-78,0)
LYM 0,823 G/l (1,00-4,00)
LYM % 25,3 % (15,0-38,0)
MONO 0,314 G/l (0,040-0,500)
MONO % 9,66 % (0,010-4,00)
EOS 0,165 G/l (0,040-0,600)
EOS % 5,07 % (0,010-6,00)
BASO 0,012 G/l (0,001-0,100)
BASO % 0,36 % (0,001-1,00)
RBC 12,3 T/l (5,00-10,0)
HGB 162,0 g/l (90,0-150,0)
HCT 0,503 l/l (0,300-0,440)
MCV 40,8 fl (40,0-55,0)
MCH 13,2 pg (13,0-16,0)
MCHC 322,0 g/l (310,0-360,0)
PLT 746,0 G/l (180,0-550,0)

Rozmaz (ocena mikroskopowa)
W obrazie krwi obserwowano:
- w szeregu czerwonokrwinkowym:
- zwiększone zagęszczenie erytrocytów
- zmianę wielkości komórek (anizocytoza: pojedyncze makrocyty)
- w szeregu białokrwinkowym:
- aktywowane limfocyty ok. 30% limfocytów (komórki ze zwiększonym stosunkiem cytoplazma/jądro, komórki z
ziarnistościami azurofilnymi, komórki z przejaśnieniem okołojądrowym)
- nieliczne reaktywne limfocyty (komórki z silnie bazofilną cytoplazmą, komórki wykazujące radialną
segmentację jądra)
- aktywowane/zdegenerowane neutrofile ok. 50% neutrofili (komórki z rozpulchnionymi jądrami, komórki z
piankowatą cytoplazmą)
- nieliczne pobudzone monocyty (komórki z silnie zwakuolizowaną cytoplazmą)
- pojedyncze cienie leukocytów
- makrotrombocyty
- dość liczne, różnej wielkości zlepy płytek krwi
- aktywowane płytki krwi – większość obserwowanych płytek
- prawidłową liczbę płytek krwi (5-11 wpw + zlepy)
Postacie pałeczkowate stanowiły ok. 1% wszystkich granulocytów obojętnochłonnych.
Liczba płytek oznaczona maszynowo fałszywie zawyżona ze względu na nieprawidłowe odcięcie populacji
erytrocytów i trombocytów.

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw kwi 28, 2016 9:13 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Nie wiem jak to się dzieje, ale trzeci kot, którego znalazłam ma felv+. Znowu cudem szukamy domu.
Zapraszam na wątek Lucyfera, potrzebna pomoc, wyniki trochę pokrzyżowały nam plany..
viewtopic.php?f=1&t=174488

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 29, 2016 8:26 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kate23
Jakoś trudno mi uwierzyć, że kot miałby mieć objawy białaczki i to od dłuższego czasu, a 4 testy (też wykonywane na przestrzeni dłuższego czasu) białaczki by nie wykazały.

Spotkałam się z podobnym zjawiskiem (WBC trwale poniżej normy) u ludzi - FELV więc odpada.
W jednym wypadku podejrzane jest wieloletnie podawanie tyroksyny w związku z niedoczynnością tarczycy, w drugim - nie wiadomo co, nawet biopsja szpiku nie pomogła w diagnozie.
Jeden trop, który mi przychodzi do głowy, to choroby autoimmunologiczne (a kot ma pewne objawy, które mogą być z nimi związane, te niewyjaśnione alergie) a druga przyczyna to choroba związana z niemożnością przyswajania z żołądka wit B12 http://www.aafp.org/afp/2003/0301/p979.html Wtedy chwilowo powinny pomóc zastrzyki z B12, żeby pominąć żołądek.
A, i jeszcze bym zbadała hormony tarczycy.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt kwi 29, 2016 14:59 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

To i ja niestety dołączam do grona zachorowanych, z moim Marcelem. Marcel to mój pierwszy w życiu kot, około 4-5 letni, wzięłam go ponad rok temu ze schroniska i przez ten rok żył sobie u nas zdrowo i szczęśliwie.

Ok. 2 tyg. temu zaczął jeść żwirek (silikonowy, który natychmiast wymieniłam na drewniany, ale ten też próbuje podjadać). Do tego wypadanie sierści, łupież, spadek energii. Pani weterynarz podejrzewała, że to tylko zakłaczenie. Przez następne kilka dni kot stracił całkowicie apetyt, znów wizyta u weta (tym razem u naszego stałego, pani sprzed kilku dni była w zastępstwie), test ELISA z dodatnim wynikiem w przypadku FeLV. W badaniu krwi bardzo niska ilość: czerwonych krwinek (3,02 przy normie 6,5-10), hemoglobiny, hematokrytu; krwinki białe ilościowo w normie. A więc białaczka poszła w bardzo silną anemię. Wątroba, nerki są w porządku. Marcel ma okropny jadłowstręt, jedyne co je to kilka ziarenek przysmaku typu dreamies na dobę. Na szczęście pije wodę, nie dużo, ale pije.
Lekarz powiedział, że teraz najważniejsze jest właśnie, aby kot jadł, przede wszystkim mięso (Marcel uwielbiał surowe, teraz ani liźnie). Że jest nadzieja, że za parę tygodni wyniki mu się poprawią i organizm się jakoś wybroni z choroby. Tylko co zrobić, żeby zaczął jeść? Przejrzałam w tym kierunku internet, próbowałam różnych rzeczy, bez efektu. Nie wiem czy męczy go ból w układzie pokarmowym, czy to bardziej psychiczne... Czy jest sens wciskać mu pokarm do pyszczka na siłę (płacze wtedy i jęczy, boję się że zrazi go to na dobre), czy liczyć na to że sam jednak się przełamie? Nie wiem co robić :(

moonpix

Avatar użytkownika
 
Posty: 3
Od: Pt kwi 29, 2016 14:14

Post » Pt kwi 29, 2016 15:40 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Moja Molly tez ma anemie, dostala zelazo i b12 na poczatek, potem jeszcze duzo innych rzczy.
Co do jedzenia - ja mam ograniczenie alergiczne, ale staram sie jej proponowac wszystko, zeby tylko jadla. Tunczyka z puszki, rybke gotowana, gotowanego kuraka, miesko, puszki specjalnie dla niej, Jest roznie... im slabsza jest, tym gorzej je. Teraz wyniki sie pogorszyly, ale za to ona sie lepiej czuje, wiec i lepiej je.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88407
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 120 gości