Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 21, 2016 16:00 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ciri prześlicznie wygląda w kubraczku! :1luvu: Mała damulka :P Dobrze, że wszystko ok. :ok: Witamy się! :D
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw kwi 21, 2016 16:13 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

A dziękujemy za miłe słowo! :D Prawda, że jej ładnie? Kubraczek jest taki radosny i intensywnie czerwony, pasuje jej do pysia, aż się nie umiem nie usmiechać na jej widok w tym wdzianku <3

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Czw kwi 21, 2016 16:49 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ślicznie jej, naprawdę! :D Przynajmniej tyle dobrego z kubraczka. :lol:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw kwi 21, 2016 19:34 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ok, teraz zobaczyłam fotki iiiiiiiiiiii..........
O mamo, jak Ciri rewelacyjnie wygląda w tym golfie :D Uwielbiam połączenie bieli, czerni i czerwieni, idealnie dobrany do kociny :D
No cuś piknego ;)

I nasze kotki mają takie same podkładki pod miseczki :D

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Czw kwi 21, 2016 19:36 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

No kubraczek pierwsza klasa :) :1luvu:
Dobrze, że Kurz to nie babka i u niego nie trzeba było kubraczka po zabiegu... bo na bank kubrak nie przeżyłby zbyt długo :twisted:

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Czw kwi 21, 2016 22:14 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Noo pasuje jej czerwień, mnie do tego strasznie bawi ten golfik na szyi, przez niego wygląda jakby miała cieniutką szyjkę i wielgachną głowę, a normalnie ma mały łepek :D
Kolor dobrali jej u weterynarza, już w takim do nas trafiła po zabiegu :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pt kwi 22, 2016 21:46 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

No i dopadła nas klasyczna choroba kubraczkowa ;)
Jeszcze do wczoraj nie byłam pewna czy to to, czy ból po zabiegu. Ale dzisiaj już nie mam wątpliwosci, bo mała już nie drze pysia jak ją dotykam w bok, gdzie ma szew, nawet pozwoliła się obejrzeć i dotknąć samego szwu (chciałam sprawdzić, czy nic w srodku nie puchnie), choć nasyczała na mnie na końcu, ale nie było rozpaczliwych pisków. Za to całe dnie spi, czasem zainteresuje ją zabawka, widać, że się nudzi - ale się nie bawi, tylko smętnie patrzy. Raz w ciągu dnia do mnie przyszła z popiskiwaniem - wzięłam szmacianą myszkę, ale Ciri, mimo błysku w oku, tylko siedziała i smutno patrzyła, a zaraz potem wróciła na swoje miejsce na wersalce.
Przegryzła też kubraczek, na szczęscie po drugiej stronie niż ma rankę.
Je bardzo mało, własciwie interesuje ją tylko mięso, które dostaje ok. 14 na obiad, poza tym ewentualnie smaczki kurczakowe z tauryną i te z suszonego tuńczyka. Karma mogłaby nie istnieć. Do kuwety też chodzi raz na dobę, przetrzymuje wszystko najdłużej jak się da.
No i przede wszystkim jak już musi chodzić, to jest przygięta do ziemi, chwieje się i co chwilę otrząsa łapki. Własciwie co krok przystaje i otrząsa którąs z kończyn.
No i nie odważę się jednak zdjąć jutro kubraczka, nie po tym jak go przegryzła - skoro wylizuje/ gryzie się aż tak zajadle, lepiej niech jeszcze pobędzie zasłonięta. Tym bardziej, że mam obawy, czy dalibysmy radę z powrotem ją ubrać.
TŻ podsumowal to, że czuje się jakbysmy mieli tylko jednego kota, Ciri praktycznie nie widać ani nie słychać :(

Za to Stella nadrabia za troje. Jest tak nachalna, że aż irytująca. Od wtorku nie spi w ogóle w swoim pudełku, tylko czyha stale na desce do prasowania (gdzie ma oczywiscie jedno ze swoich posłanek), na drapaku albo pod moim krzesłem. Pomiaukuje non stop, wpycha mi się na kolana, schodzi z nich, wchodzi znowu - tak kilka razy w ciągu paru minut - w nocy barankuje co kilkanascie minut tak mocno, az nas budzi. Ledwo widzę na oczy, nie mogę przez to spać. I ciągle rozpaczliwie pomiaukuje - chce się bawić, ale niestety nie jest w stanie, bo ciągle się zatrzymuje i spogląda, czy Ciri nie nadchodzi.
Dzisiaj jak na złosć mam naprawdę dużo pracy i to dosć stresującej i pilnej - i tak będzie przez najbliższy tydzień - a ona nie pozwala mi się na niczym skupić i autentycznie wyprowadza mnie z równowagi. Najgorsze są te jej ciągłe miauki, są cichutkie i bardzo rozpaczliwe, a ja nie mam ani czasu, ani siły zastanawiać się cały dzień, co jej znowu dolega :?
Ot, kolejna neurotyczka w rodzinie :?

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pt kwi 22, 2016 23:11 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

KatS pisze:Grunt to mieć weterynarza, któremu ufasz. Warto się takiego trzymać :ok:

A to nowe foty z cyklu "kot w golfie" - dopóki nosi kubraczek, fotografuję ile wlezie ;) Większosć czasu Ciri wprawdzie spi, więc nie ma zbyt wielu okazji, ale czasem wstaje i chce się bawić - niestety, widac, że kubrak bardzo ją denerwuje i z zabawy nici. Stella też nie może się bawić, choć bardzo chce, bo przecież musi ciągle obserwować Ciri i czuwać :roll:

Obrazek
Obrazek

Ciri śliczna w tym czerwonym kubraczku ale jest smutna, to nie ta Ciri :cry:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26875
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 22, 2016 23:51 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Oj prawda Gosiu, prawda. Dlatego mimo urody czekamy niecierpliwie na odkubraczkowanie ;) Widac, że z niej urodzona nudystka i nie pasuje jej paradowanie w odzieży.
Ale trudno, wolę żeby pobyła smutna te kilka dni, niż żeby sobie rozdrapała ranę i potem chorowala znacznie dłużej... bo własnie po moim ostatnim wpisie, podczas sesji mycia, rozdarła kubraczek jeszcze w trzech miejscach. Przyuważyłam ją tym razem - liże intensywnie, później chwyta materiał ząbkami i szarpie głową 8O Niechby no z takim samym zapałem dorwała się do rany - nawet samo wylizywanie jest na tyle mocne, że mogłoby ją uszkodzić 8O

Tak więc zaciskamy zęby i czekamy... :|

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Sob kwi 23, 2016 1:03 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Nie moge sie napatrzec na sliczna Ciri.
Ona ma charakterek podobny do Mirmila. W przytulisku, w ktorym pomagam, pewnego razu pojawila sie malutka ok. 2-miesieczna kocina po amputacji lapki. Dowiedzialam sie, ze wet popelnil blad bo mala miala byc uspiona. Rana nie byla niczym zabezpieczona wiec mala ja rozlizywala i sie nie goilo. Poniewaz tam nie mial sie kto nia zajac a moje starania raz w tygodniu nie przynosily rezultatow podjelismy z TZ decyzje o wzieciu malej na tymczas - do czasu wygojenia rany. Zrobilam jej kubraczek z obcietej skarpetki. Alez myla nieszczesliwa. Ale Mirmil to zmyslne stworzonko i po pewnym czasie nauczyla sie malpa zdejmowac kaftanik. Ktoregos razu przybiegla do TZ cala dumna, ze zdjela kaftanik. TZ dostal ataku smiechu bo mala miala kaftanik na sobie ale nisko i wygladala jak w majtkach. Zachwycilismy sie radoscia zycia Mirmila i tymczas zmienil sie w kolejnego czlonka rodziny. Mysia natomiast ubrana w szeleczki do spaceru po ogrodku traci wladze w lapkach i jedynym sposobem jest albo jumping albo turlanie.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Sob kwi 23, 2016 9:20 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Oj, marudne dni nie są fajne. Ale co robić,trzeba przeboleć. Mam nadzieję, że jednak Stella dała Ci trochę popracować. co do neurotyczności to podobno, zwierzęta i ludzie dopasowują sie wg charakterów :wink: Z tym że ja lubię flegmy i wolnomyśliciele... hymm :ryk:

Masz jakieś nowe zdjęcia Ciri w czerwonym? :mrgreen:
Pół życia temu przebrałam kocicę w psi płaszczyk. Ależ była obraza majestatu i niedowład nóg :strach: A też charakterna zołza. Dobrze, że istniały i istnieją smaczki na wrócenie do łask :mrgreen: już nie pomnę jak musiała chodzić w rajstopie po sterylce 8O

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Sob kwi 23, 2016 15:13 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Irlandzka Myszka pisze:Nie moge sie napatrzec na sliczna Ciri.
Ona ma charakterek podobny do Mirmila. W przytulisku, w ktorym pomagam, pewnego razu pojawila sie malutka ok. 2-miesieczna kocina po amputacji lapki. Dowiedzialam sie, ze wet popelnil blad bo mala miala byc uspiona. Rana nie byla niczym zabezpieczona wiec mala ja rozlizywala i sie nie goilo. Poniewaz tam nie mial sie kto nia zajac a moje starania raz w tygodniu nie przynosily rezultatow podjelismy z TZ decyzje o wzieciu malej na tymczas - do czasu wygojenia rany. Zrobilam jej kubraczek z obcietej skarpetki. Alez myla nieszczesliwa. Ale Mirmil to zmyslne stworzonko i po pewnym czasie nauczyla sie malpa zdejmowac kaftanik. Ktoregos razu przybiegla do TZ cala dumna, ze zdjela kaftanik. TZ dostal ataku smiechu bo mala miala kaftanik na sobie ale nisko i wygladala jak w majtkach. Zachwycilismy sie radoscia zycia Mirmila i tymczas zmienil sie w kolejnego czlonka rodziny. Mysia natomiast ubrana w szeleczki do spaceru po ogrodku traci wladze w lapkach i jedynym sposobem jest albo jumping albo turlanie.

Koty to spryciarze :D Ciri tego kaftanika nie umiała zdjąć (ma bardzo solidny golfik i zatrzaski, nie dałaby rady), za to wygryzła już tyle dziur, że mimo mojego cerowania długo już nie wytrzyma 8O
A jakies zdjęcia Twoich kotów można by obejrzeć...?

Aia pisze:Oj, marudne dni nie są fajne. Ale co robić,trzeba przeboleć. Mam nadzieję, że jednak Stella dała Ci trochę popracować. co do neurotyczności to podobno, zwierzęta i ludzie dopasowują sie wg charakterów :wink: Z tym że ja lubię flegmy i wolnomyśliciele... hymm :ryk:
Masz jakieś nowe zdjęcia Ciri w czerwonym? :mrgreen:
Pół życia temu przebrałam kocicę w psi płaszczyk. Ależ była obraza majestatu i niedowład nóg :strach: A też charakterna zołza. Dobrze, że istniały i istnieją smaczki na wrócenie do łask :mrgreen: już nie pomnę jak musiała chodzić w rajstopie po sterylce 8O

Z tym podobieństwem kotów i włascicieli i z neurotycznoscią nie mogę niestety zaprzeczyć ;) Z tym że ja swoje neurozy przeżywam raczej sama, a Stella wyładowuje je na mnie ;)

Z nowych zdjęć Ciri w czerwieni:
Obrazek
Obrazek
A tu widać sposób, w jaki Ciri chodzi w kubraczku plus Stella, która wygląda na zrelaksowaną, ale nie dajcie się zwiesć - jest czujna 24 godziny na dobę:
Obrazek

Dzisiaj kubraczek zdjęłam po tym jak zobaczyłam, co nazbierało się na wewnętrznej stronie 8O Wyprałam i teraz schnie - kot przeszedł błyskawiczną metamorfozę, odzyskując chęć do życia i energię. Aż za bardzo i czuję, że na noc trzeba będzie ją znów spacyfikować kaftanikiem (jak to zrobię, nie wiem, ale skoro trzeba to jakos muszę...), bo próbuje atakować Stellę dla zabawy, a to już może być za wiele dla ranki.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Sob kwi 23, 2016 17:55 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Kasiu masz rację i trzeba Ciri pilnować to sam żywioł i mogła by zrobi sobie krzywdę.
Piszę z Migotką na kolanach jedną ręką ją głaszczę a drugą piszę.
Pozdrawiam Was :201461 :201461 :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26875
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 23, 2016 18:05 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Oj tak, niestety Ciri nabrała takiej energii przez ten kilkudniowy wymuszony wypoczynek, że nie ma co ryzykować. Ale kaftanik trzeba było uprać, bo noszenie takiego paskudztwa na ranie to też kiepska sprawa. Zaraz go dosuszę suszarką i będziemy znowu odziewać kota... oj nie będzie to szczęsliwy dzień.
Nie żałuję, że zdjęłam kubrak, bo jak Ciri chodzi, to dopiero widać, że ranka jest lekko uniesiona. Nie wiem, czy to takie naturalne ułożenie przez szwy wewnętrzne, czy cos tam puchnie w srodku? Nie wygląda to bardzo źle, a Ciri czuje się zdecydowanie dobrze, ale będę to musiała jutro poobserwować i jakby co - w poniedziałek do przychodni.
A tu Ciri pacyfikująca kubraczek:
https://www.youtube.com/watch?v=xZ43LRWM88U

Edit, bo z wrażenia zapomniałam zapytać - to Migotka pozwala już na takie spoufalanie? :D :ok:
Ostatnio edytowano Sob kwi 23, 2016 18:08 przez KatS, łącznie edytowano 1 raz

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia


[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana i 13 gości