Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 18, 2016 20:50 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Ech, no Ciri nie ma szwów, ma tylko malutkie nacięcie na zewnątrz, nie podam Wam szczegółów technicznych bo rozmowa była po angielsku i nawet nie zapamiętałam tych chirurgicznych terminów... mam nadzieję, że się nic tam nie rozleci :cry: Kaftanik nosi cały czas, sama go nie zdejmę do wizyty u weterynarza na pewno, ale powinnam zajrzeć jak to wygląda, a nie widzę szans na taką akcję.
Ciri własnie wlazła do szafy, ułożyła się w mojej torbie z rzeczami na siłownię. I coraz gorzej reaguje na mnie i TŻa, robi to wrażenie, że ją boli, tak się drze jak tylko jestesmy blisko. Ale jak odchodzimy to łazi całkiem sprawnie, choć może trochę dziwnie... może to taka reakcja na złe samopoczucie, chce, by jej dać spokój? Ja tak reagowałam po operacjach w szpitalu, drażniły mnie wizyty przyjaciół i rodziny, chciałam, żeby mnie wszyscy zostawili samą. Może to podobny instynkt? A może co innego, no nie wiem co się dzieje...
Stella nawet nie je, to do niej niepodobne, odmawia kolacji, jest cała podenerwowana, nie może zasnąć, nie chce, żeby ją głaskać.

Gosiu, dziękuję za dobre słowo, naprawdę mam nadzieję, że jest dobrze i z Ciri, i ze Stellą, ale trochę poupadłam na duchu, przyznam się :(

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon kwi 18, 2016 20:59 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Kotimont pisze:Sterylizowaliśmy trzy baby (Iga przyszła już gotowa).
Było narkotyczne łażenie, kiwanie się na łapach, desperackie próby wskakiwania na meble, żałosne miauczenie, warczenie i sikanie.

Ciri jak na rekonwalescentkę jest bardzo zwinna ;)

Nie wiedziałam, że można się obyć bez założenia szwów po sterylce 8O
Ciekawa jestem na czym polegają różnice w postępowaniu zabiegowym w stosunku do polskich praktyk.
Brak szwów to wygoda :ok:

Ech, ja się nie zaopatrzyłam w wino po sterylkach, więc dzwoniłam rozpaczliwie do wetki, jak coś mnie niepokoiło.
Burza hormonalna i mi się ewidentnie udzielała :D
Będzie dobrze :ok:


O, mówisz, że było też warczenie i miauczenie? To mnie trochę pociesza w sumie. Może to normalna reakcja?
A Ciri fakt, jest bardzo zwinna i to od razu od samego początku. Odkąd tylko zjawiła się w domu po zabiegu. Nawet wetka mówiła, że Ciri bardzo dobrze wszystko zniosła i od razu się łatwo wybudziła, i generalnie fizycznie jest w formie, tylko przerażona. Ja pamiętam Eugenię po sterylizacji, to było tylko spanie, ledwo łaziła, dopiero następnego dnia w ogóle zaczęła wstawać, ale powoli dochodziła do formy. Psy z kolei trochę szybciej, ale też pierwszy dzień to było odsypianie. A tutaj od razu wspinaczka i skoki 8O

Co do szwów, ja też nie wiedziałam, aż zapytałam własnie TŻa czy dobrze zrozumiałam - i tak, potwierdził, że nie ma szwów. Że jest tylko małe nacięcie (nie wiem, może jakos laparoskopowo, albo co? dopytam przy wizycie o szczegóły), a wycięli wszystko, macicę też. Hmm...

Ja nie mam numeru do wetki do domu, a jest już po godzinach pracy. Jak mnie cos bardzo niepokoi to mogę pojechać do kliniki uniwersyteckiej, z którą moja przychodnia ma umowę i tam dostać awaryjną poradę, a jutro znowu mogę dzwonić w ciągu dnia. A burzę hormonalną to mam na pewno, własnie sobie solidnie popłakałam i mi trochę ulżyło... ale niewiele :?

O, własnie mnie olsniło, czemu się rozdarła, jak dotknęłam jej pleców - przecież ją też zachipowali. A to jednak jest ciało obce w skórze, niby niewielkie, ale to ciągle drobny kotek, zanim się to zagoi na pewno odczuwa ból. Tyle, że leki przeciwbólowe miały działać do jutra...

Edycja: Szukam własnie w necie o sterylizacji bez szwów i znalazłam informację o metodzie, gdzie zakłada się tylko rozpuszczalne szwy wewnętrzne, a na zewnątrz chirurgiczny klej zamiast szwów. Ale nie wiem, czy to o to własnie chodzi... pojutrze wizyta (chyba żeby jutro cos się działo, wtedy szybciej) i wypytam dokładnie. Dosć długo dzisiaj rozmawiałam z wetką i wypytywałam i o szczegóły badań, przeswietlenia, i o opiekę nad Ciri - i jakos z tego wszystkiego nie pomyslałam o drażeniu tematu szwów lub ich braku. Ale mnie to zaintrygowało ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon kwi 18, 2016 21:12 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

KatS pisze:Ech, no Ciri nie ma szwów, ma tylko malutkie nacięcie na zewnątrz, nie podam Wam szczegółów technicznych bo rozmowa była po angielsku i nawet nie zapamiętałam tych chirurgicznych terminów... mam nadzieję, że się nic tam nie rozleci :cry:

Z pewnością zrobili to profesjonalnie. Wszystko do tej pory robili dobrze.
KatS pisze:Ciri własnie wlazła do szafy, ułożyła się w mojej torbie z rzeczami na siłownię. I coraz gorzej reaguje na mnie i TŻa, robi to wrażenie, że ją boli, tak się drze jak tylko jestesmy blisko. Ale jak odchodzimy to łazi całkiem sprawnie, choć może trochę dziwnie... może to taka reakcja na złe samopoczucie, chce, by jej dać spokój? Ja tak reagowałam po operacjach w szpitalu, drażniły mnie wizyty przyjaciół i rodziny, chciałam, żeby mnie wszyscy zostawili samą. Może to podobny instynkt? A może co innego, no nie wiem co się dzieje...

Może tak być. Obserwacja z dystansu wydaje mi się najlepsza. Chyba czeka Cię nocne czuwanie, choć zapewne Ciri w końcu pójdzie spać. Oby tak było :ok: Kubraczka sobie nie zdejmie.
KatS pisze:Stella nawet nie je, to do niej niepodobne, odmawia kolacji, jest cała podenerwowana, nie może zasnąć, nie chce, żeby ją głaskać.

Może dlatego, że Ciri przyniosła ze sobą inny zapach. Miki warczała na Tereskę przez pierwszy posterylkowy wieczór Teresi. I chodziła rozdrażniona i gryzła po rękach, a to kocica z męską psychiką. No, a Stella to przeciez delikates. Cierpi i za siebie i za Ciri ;)
KatS pisze:Gosiu, dziękuję za dobre słowo, naprawdę mam nadzieję, że jest dobrze i z Ciri, i ze Stellą, ale trochę poupadłam na duchu, przyznam się :(

Jestem pewna, że jest dobrze :)
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Pon kwi 18, 2016 21:21 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Nooo, ja ufam w ich profesjonalizm, natomiast nie wiem, czy jakikolwiek profesjonalizm przetrzyma kota skaczącego jak wiewiórka trzy godziny po zabiegu ;)
Kubraczek jest dosć mocno dopasowany i z golfem, nie ma szans go sciągnąć. Ale jak ja sprawdzę co się dzieje pod kubraczkiem, to naprawdę nie wiem :roll:

I fakt, Stella cierpi za miliony... a tu i zapach inny, i kot odziany w sweterek... W ogóle od przyjazdu TŻa tydzień temu Stella jeden raz spała przytulona do niego i to tyle, poza tym się go zaczęła bać. Nie wiem czemu - jak go tylko widzi to podskakuje wysoko i zwiewa. Ot, znowu jakas klepka jej przeskoczyła w głowie i tak sie zachowuje...
chyba naprawdę potrzebujemy nowego zapasu Feliwaya...

Ciri zasnęła, ale w szafie, wprawdzie na niskiej półce, ale za to w torbie, z której jej łatwo nie wyjmę bez urażania ran. Jak tam zaglądam to od razu piszczy/ warczy.
Gdzie to wino?!

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon kwi 18, 2016 22:15 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Nie pozostaje Ci nic innego, jak ulokować się obozem pod szafą :D
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Pon kwi 18, 2016 22:48 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Znasz symptomy bólowe u kotów? Skulona pozycja, zwisająca głowa, chowanie się, nie możność znalezienia wygodnej pozycji? Piszesz tylko, że objawem jest warczenie. Ale Ciri to charakterne kocie było od zawsze, więc się nie zdziwię, że po prostu wyraża swoją frustrację. Albo tak objawiająca się choroba kubraczkowa... Co by mnie też nie zaskoczyło, bo masz w domu niezłe persony :wink:
Stella ze swoją osobowością musiała być bardzo bieda w schronisku :( Skoro w bezpiecznym domu ma takie reakcje, to jak Ona tam przeżyła...
Wydaje mi się, że ostatnia tymczaska tez była szyta sposobem, o jakim opowiadasz. Nie było widać nici oplatających brzegi naciętej skóry, tylko jeden, maciupci supełek na końcu rany. Wygoiło się perfekcyjnie i bardzo szybko.
Powtórzę ;) Doświadczenie i wieloletnie czytanie o tym, mówi, że najgorsza jest pierwsza noc. Dla opiekuna, nie kota. Bo opiekun wymyśla niestworzone rzeczy, co to się zwierzęciu nie dzieje :twisted: Winko, obserwacja i spokój. Wewnętrzny i kotu dać :ok: :ok:
Do zobaczenia rano w lepszym humorze!

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon kwi 18, 2016 23:07 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Kotimont pisze:Nie pozostaje Ci nic innego, jak ulokować się obozem pod szafą :D

Szafa już nieaktualna, teraz jest znowu tekturowy drapak-gniazdko ;) ale noc jest jeszcze młoda...

Aiu - Ciri warczy i szuka samotnosci. Kuli się trochę, ale nie bardzo, choć widać, że nie jest jej zbyt komfortowo. Generalnie gdy ją obserwuję z daleka, wygląda nie najgorzej, spi albo zwiedza. Gdy podchodzę - od razu pisk lub warkot. Chyba się boi, że ją dotknę. No więc nie dotykam, przynajmniej na razie, do czasu gdy będzie trzeba podać tabletkę. Ciri dostała dwa rodzaje srodków przeciwbólowych o przedłużonym działaniu, ale ona chyba ma jakis błyskawiczny metabolizm i już nie za bardzo działają. Podobnie po narkozie, wetka powiedziała, że była zaskoczona jej błyskawicznym przebudzeniem po zabiegu i tym, że od razu była stosunkowo przytomna, podczas gdy większosć kotów dosypia.
A charakterna jest niewątpliwie ;)

Stella w schronisku... to jest cos, o czym czasem myslę i zawsze mnie te mysli bolą (nawet teraz znowu sobie myslę, że gdy była po sterylce, to nikt jej nie doglądał w nocy, nikt się nie martwił, była jedną z wielu - choć miała tam dobrą opiekę i wielu wolontariuszy... ale powinna przecież mieć kogos, kto by się o nią zamartwiał i wyjątkowo troszczył). Z tego co wiem, nie przebywała na wspólnym wybiegu z kotami, tylko w swojej wolierze. Tam się czuła bezpieczniej, tak jak teraz w pudełkach kartonowych czy pod kocem. Ale za to fizycznie, jak ją wzięlismy, to był naprawdę zadbany kot. Może teraz ma bardziej lsniące futro i ma ustabilizowany układ pokarmowy, ale generalnie nie wyglądała na kota schroniskowego.
A co było przed schroniskiem? Ten pierwszy rok życia? Jak kot, który tak fatalnie przyjmuje zmiany, dał sobie radę w bezdomnosci albo w innej złej sytuacji? :(

Co do ostatniej rady, winko już sobie dawkuję. Trzymam się od Ciri z daleka - niech sobie spi, sama jak tak woli. Rano będę się martwić podaniem tabletki i sprawdzeniem rany.
Stella czuwa, nie je i sprawdza Ciri. I co jakis czas do mnie podchodzi upominając się o głaska <3, po czym wraca do obserwacji młodszej siostry. Co racja to racja - persony z nich dosc wyraziste ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto kwi 19, 2016 7:16 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Przeczytałam wszystko :strach: ze mnie nie było w ten ważny dla Was dzien? :strach:

O tak Ciri uważa ze wyrzadziliscie jej krzywdę, dlatego teraz ściemnia ze cos ją boli :lol: skąd ja znam tych udawaczy :wink: Molka to mistrz w udawaniu!
Fuks sie zachowywał jak Ciri, skakał od razu, jak sie obudził juz po dodatkowym śnie po narkozie to od razu jak pijak, ale do miski podążył ! Nie stała ani jedna oczywiscie ale skubańczyk zapamiętał ze nie jadł!ze musi zjeść natychmiast ! :kotek:

Stella cudowna, kolorowanka :1luvu:

Przeżyliście noc? Jak sie macie? :201461
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Wto kwi 19, 2016 8:58 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Moli25 pisze: Nie stała ani jedna oczywiscie ale skubańczyk zapamiętał ze nie jadł!ze musi zjeść natychmiast ! :kotek:

o losie, wyobraziłam sobie biednego zaspanego Fuksa, potykającego się o własne nogi z rozkojarzeniem na pysiu "zara, zara, ale obiadek w terminarzu nieodznaczony" :ryk:

No właśnie jak tam? Jesteś w stanie dziś funkcjonować, pospałaś choć trochę?

Myśli o tym, co przeszły nasze zwierzęta zanim trafiły do Nas, potrafią być bardzo przytłaczające :( Pociecha jest taka, że teraz mamy wpływ na to, co się będzie działo :ok:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto kwi 19, 2016 10:38 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Dzień dobry! :)
Noc była bardzo spokojna. Odkąd postanowilismy uszanować Ciri i jej potrzebę izolacji, spała jak aniołek, byle z dala od nas. O 3 przyszła za to Stella trochę się pomiziać, ale cały czas wystawiała głowę nad kołdrę sprawdzając, gdzie jest ten potwór w czerwonyej kamizelce i w końcu sobie poszła z tego stresu ;)
Ciri przyszła położyć się obok mnie nad ranem, o szóstej - bez warczenia <3 Trochę drżała, a zimno jej chyba nie było, więc uznałam, że to może być z bólu. Przyniosłam jej miskę z karmą (a w ogóle po wczorajszym jedzeniu nie miała problemów z żołądkiem na szczęscie, nie wymiotowała ani nic) i tak jak mi zalecono, pół tabletki przeciwbólowej. Karmę zjadła ze smakiem, tabletkę dostała przemocą (jakos poszło), przegryzła smaczkiem i zasnęła. I tak sobie leżałysmy do 10. Teraz jak wstałam, Ciri poszła na tekturowy drapak.
Chyba jest nieźle, ale nadal nie mam odwagi odpiąć kubraka i sprawdzić ranę, a powinnam. No i martwię się, bo chyba od powrotu nie była w kuwecie, w każdym razie nie zauważyłam, żeby się tak wybierała. Mogłabym ją zaniesć, żeby sobie skojarzyła, że czas się załatwić, ale jak spróbuję ją wziąć na ręce to zacznie znowu histeryzować, bo jest bardzo wrażliwa na swoim punkcie. Hmm...

Moli - to bardzo możliwe, że większosć tych demonstracyjnych rozpaczliwych wrzasków to manipulacja ;) Ciri generalnie piszczy jakby ją kąpano we wrzątku kiedy tylko wycieram jej brudne łapki lekko wilgotną chustką, więc pewnie jak ją cos pobolewa i się tego miejsca dotknie, na wszelki wypadek drze się tak, jakby jej ktos w tych ranach grzebał ;)

A to dzisiejsze widoki:
Obrazek
Obrazek

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto kwi 19, 2016 11:16 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Czy pod kubrakiem jest opatrunek czy na gołe ciało założony? Chyba bez niczego, prawda? Więc powinnaś zobaczyć jeśli coś się by sączyło. Więc niespiesznie, wyczujesz moment kiedy Ciri da Ci sprawdzić stan rany. Może po drugiej tabletce, gdy się trochę zdąży oswoić z sytuacją.

Dobrze że Jej przechodzi foszek i przyszła do łóżka :1luvu:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto kwi 19, 2016 11:26 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Druga tabletka dopiero jutro, a i tak jedziemy jutro do weterynarza na kontrolę. Własnie próbowałam delikatnie odpiąć kubrak, ale jak tylko wyczuwa, że jej dotykam, błyskawicznie odwraca się przodem do mnie i blokuje mi dostęp. Boję się ją przytrzymywac siłą.
Masz rację, kubraczek jest na ranie bezposrednio, bez opatrunku, a nic się nie sączy, przynajmniej nie widać. Poza tym Ciri jest w dobrej formie, teraz widac że pigułka zadziałała i ból jest mniejszy, nie ma też gorączki tak na oko oceniając. Ma ogromny apetyt (w przeciwieństwie do Stelli, która jest cały czas tak zaaferowana Ciri, że nawet nie je). Więc pocieszam się, że nic się nie może dziać złego... a może uda się w końcu zajrzeć pod kubrak i sprawdzić co i jak.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto kwi 19, 2016 11:37 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Rób podchody. Może w końcu się uda. Ja też drżałam, by czasem nie uradzić po zabiegu i nigdy nie wiem jak i gdzie chwycić, by nie sprawić bólu czy dyskomfortu..
Cieszę się, że macie już sterylkę za sobą :) Teraz wrócić do codzienności i cieszyć się każdym dniem zdrowych, młodych, szczęśliwych kotów :D

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto kwi 19, 2016 11:42 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Aktualnie schowała się przede mną w domku na drapaku, przedtem w papierowej torbie na podłodze ;) ale w końcu ją dopadnę.
Przyniosłam dodatkową kuwetę do pokoju, może to ją w końcu natchnie do skorzystania, bo trochę mnie martwi, że dotąd nie była...

Też się cieszę, że sterylka się odbyła, bałam się przez weekend, że ta ruja nie minie na czas, na szczęscie rzutem na tasmę zdążylismy :) te ruje ją naprawdę męczyły, było widać, że nie umie sobie znaleźć miejsca i odczuwa dyskomfort, więc oby już było tylko lepiej.

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto kwi 19, 2016 14:07 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Moze teraz problem mokrych łapek zniknie? Ciekawa jestem.
Ciri jest taka rozkoszna w tej czerwieni :1luvu: :love:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości