Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 09, 2016 13:17 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Padłam z zachwytu nad domkiem :201494
Ja tak prymitywnie tylko wycinam po kilka otworów wejsciowych a tu taki zameczek prosto z bajki :D Wąsy Tosi na tym tle będa wyglądać jeszcze bardziej dostojnie i elegancko 8)
A te jej skarpetki to nawet podkolanówki z tego co widzę :1luvu:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Sob kwi 09, 2016 13:39 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Miaudobry

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie kwi 10, 2016 21:54 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Puk puk :kotek:
Czesc Tosiu, chetnie pobawilabym sie w takim domku, cos pięknego! U nas wycina duza otwory nożem, każe uciekać zeby cos sie nie stało i takie barachło zawsze robi. Nakaże jej zakupić flamastery by narysowała chociaz kwiatki w oknach. Dlatego zdemolowalam piętrowy domek ktory zrobiła rzekomo nam na swieta. Phi, duzo musi sie nauczyc
Moli rozczarowana

nawet nagrała krotki filmik, w wolnej chwili pooglądaj Tosiu
http://youtu.be/UinNOSDKMH0
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro kwi 13, 2016 19:29 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

puk puk

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 19, 2016 13:52 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Uch, trochę się nie odzywałam, wybaczcie :)
Trochę dzieje się u mnie, sprawy niekoniecznie miłe. To też nastrój sprzyjał zaszyciu się w kącie.

U nas w sumie po staremu. To znaczy - Tosia zwiewa na nasz widok, ale mój M skutecznie uczy ją żebrać przy stole 8) i nie powiem, tym ją trochę kupuje.
Tosinka jest najkochańszym kotem pod słońcem (nie licząc moich byłych kotów ofc!). Jest słodka, kochana i taka delikatna.
Wczoraj była jakaś taka odważna, były chwile, że w trakcie zabawy wskakiwała pomiędzy nas - ale za chwilkę zeskakiwała, jak oparzona :)

Zauważyłam też, że docenia wszystko, co dostanie, ale po czasie - tzn tak jak było z legowiskiem. Na początku bała się, nie chciała. Ale po czasie zmieniła zdanie i teraz to jej ukochane miejsce :) Zwłaszcza, że żaluzje podciągam do góry i patrzy sobie na świat za oknem :) I tak samo z cat dancer - na początku... Nie bardzo. Teraz - super zabawka :) Tosia ma identycznie jak ja ;)

Moli25 pisze:Czesc Tosiu, chetnie pobawilabym sie w takim domku, cos pięknego! U nas wycina duza otwory nożem, każe uciekać zeby cos sie nie stało i takie barachło zawsze robi. Nakaże jej zakupić flamastery by narysowała chociaz kwiatki w oknach. Dlatego zdemolowalam piętrowy domek ktory zrobiła rzekomo nam na swieta. Phi, duzo musi sie nauczyc
Moli rozczarowana

Moli droga, daj znać swojej Dużej, że to jej koci obowiązek zrobić Tobie ładny domek!
Tosia, pełna nadziei



Miłego wtorku! :flowerkitty:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto kwi 19, 2016 15:51 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Witaj ponownie, Emee :)
Mam nadzieje, że wszelkie niemiłe sprawy się niebawem skończą i zostaną same miłe. A przynajmniej neutralne ;)

Przekupstwo to może niezła droga do Tosinego serca ;) U mnie działa na Stellę przekupstwo zabawą. Tym ją zawsze wyciągam z dołków, lękliwosci i innych dziwnych stanów. Jedzenie zawsze jest mile widziane, ale nei zawsze poprawia humor. Na Ciri też przetstowałam terapię zabawą i stanowczo polecam ;)
A i cat dancer się spodobał, więc jest się czym bawić :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto kwi 19, 2016 19:37 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Miauczór :) Fajnie, że jesteś :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 20, 2016 10:09 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Fajnie, że Wy nadal jesteście :D :1luvu:

MaryLux :piwa: :D

KatS, zabawa też jest fajna, i zbliża do siebie kota i człowieka :)




A wczoraj nastąpił wielki przełom!!!

To znaczy żeby nie było - nadal nie dała się dotknąć ;) ALE!

Wróciliśmy do domu. Patrzę, jakaś łapa na kanapie. Tosia?
Neee... Przecież ona zawsze, ale to ZAWSZE zwiewa pod stolik, jak tylko słyszy chrobot klucza w zamku.
Wchodzę dalej...
Tak, to ewidentnie łapa. W dodatku kocia. Hm.
Wychylam głowę...
Tosia...????? :? To naprawdę, ale to naprawdę ty???

Tak, to była Antonina.
Leżała, kiedy weszliśmy.
Leżała nadal, kiedy zdejmowaliśmy z siebie kurtki.
Leżała, kiedy wypakowywaliśmy zakupy.
Oczywiście bacznie nas obserwując, ale LEŻAŁA NA KANAPIE.
Gdy zaczęliśmy szykować sobie jedzenie, wstała i...
Nie, nie zwiała pod stolik!!!
Połaziła po domu, przeciągała się, myła się, siadała w pobliżu i obserwowała nas.
Dałam jej jeść, zjadła.
Oczywiście wciąż była czujna.
Potem wyciągnęłam odkurzacz, wciąż była z nami, nie pod stolikiem.
Odkurzacza przestraszyła się, ale nie była to panika, jak jeszcze dzień wcześniej.
Pod stolik uciekła na kilka sekund, wolała pokój mojego syna i miejsce pod biurkiem jako bunkier.
Podsumowując: przez cały wczorajszy wieczór, czyli od ok 18:00 do 23:00, kiedy to zasnęłam, była pod stolikiem łącznie może kilka minut.

Tak, wiem, tak naprawdę to nic nadzwyczajnego ;)
Ale jeśli porównać to do kota, który zwiewał na każdy większy ruch, kiedy to zdejmowałam płaszcz, a ona w panice spierniczała pod stolik, kiedy każdy głośniejszy dźwięk, przesunięcie krzesła, to ucieczka pod stolik na kilkanaście, kilkadziesiąt minut, to postęp ogromny.
Co dziwne - nie wiem, co spowodowało ten przełom.
Mogę się domyślać tylko, że moja zabawa cat dancerem i karmienie Tosi przez mojego M. (kiedy się bawiłam, specjalnie wabiłam ją blisko nas, to samo robił M, kiedy dawał jej kawałki jedzenia - jak najbliżej siebie. Raz niechcący go dotknęła - dla niego po raz pierwszy w życiu).
I czuję, że mam wszędobylskiego i wszechobecnego kota <3

A dzisiaj rano z nią rozmawiałam :D
To znaczy: chciała jeść. 8) No i kiedy jej nakładałam, zwlekałam troszkę ;) i gadałam do niej, że zaraz ci dam, moja dziewczynko, że śliczna jesteś, że mmm, jakie dobre mięsko, króliczek i jagniątko, jeszcze troszkę, mmm, pyszka... I ona odpowiadała :D Po cichu, baaardzo po cichu, ale było małe "pi...", za chwilę "pi..." :mrgreen:
Swoją drogą może to urąga godności kota, ale chyba uczyła się miauczeć od... myszy :? :roll:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro kwi 20, 2016 10:13 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

:D
Czyli DT Antoniny może miał rację, że Ona tylko udaje, a tak na prawdę to miziak wszędobylski :wink:
Życie powinno polegać na cieszeniu się drobnostkami, więc i radujmy się z takiego postępu :201421

A foteczki? Daj popatrzeć na ładnego kota :mrgreen:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Śro kwi 20, 2016 11:20 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Dla kogoś to nic, dla mnie postęp OGROMNY! :D

Foteczki będą, będą, jak będzie czas w domu... :?




Teraz jestem w pracy, i jak się okazuje, mam tu więcej czasu, niż w domu - pytanie teraz: gdzie bardziej odpoczywam :D
Niestety, komputer poblokowany tu na wiele czynności, więc ani fotek nie widzę, ani nie mogę dodać...

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro kwi 20, 2016 11:43 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Swietne wiadomosci! :ok: :ok: :ok:

To wcale nie wygląda na małą zmianę, mam w domu strachulca i wiem, że to ogromny postęp. Przełom! Mysle, że dla Tosi to też było cos - zdecydować się na straceńczo odważny czyn i nie smignąć przy pierwszym szelescie i obecnosci ludzi.
I prawda, że każda drobna zmiana u takiego niesmiałego kota to ogromna radosc? :D

Co do zabawy, wiem że się powtarzam, ale uważam, że trudno ją przecenić jako metodę oswajania kota i ogólnie metodę terapeutyczną. Na początku jak o tym czytałam w swojej (niemal swiętej) książce o kocim zachowaniu, byłam sceptyczna, bo autorka zaleca terapię zabawą niemal na wszystko, z odpowiednimi modyfikacjami. Ale to się sprawdza. Gdy Stella ma bardzo złe dni - częsta zabawa wyciąga ją z ukrycia. Gdy Ciri przeraziła się klaksonu za oknem w kuchni tak bardzo, aż się posiusiała - tylko natychmiastowa zabawa w tym samym miejscu pozwoliła jej przełamać lęk przed wchodzeniemdo kuchni. Itd. itp. I własnie dobrze, że starasz się wtedy być jak najbliżej, podobnie jak TŻ podczas karmienia. No a jedzenie, wiadomo, przez żołądek do serca :D

Super się czyta o postępach Tosi, kto wie co to za charakterek w niej się ukrywa :D

A zdjęć nigdy dosć ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia


Post » Śro kwi 20, 2016 14:19 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:I prawda, że każda drobna zmiana u takiego niesmiałego kota to ogromna radosc?

Szczerze mówiąc to był jeden z argumentów, który przemawiał za adoptowaniem Tosi :D
No i to też tłumaczyłam i wciąż powtarzam mojemu młodemu: nie sztuka adoptować kotka, który pokocha nas na dzień dobry. Sztuką jest zdobyć zaufanie kotka, który się boi, i któremu tym samym ratujemy życie :) Tosi nikt nie chciał. I szanse miała niewielkie na adopcję - właśnie dlatego, że boidudek niesamowity :(
Oczywiście jak dla mnie każdy zaadoptowany kot na całym świecie to radość i wielkie szczęście dla tego właśnie kota. Tak tylko dzieciakowi tłumaczę ;) Wiadome, że syn chciał mieć miziaka. Musiałam pokazać wyższość Tosi nad innymi lekko koloryzując.

MaryLux :201461 :201461 :201461




Zapomniałam czymś jeszcze się pochwalić!

Jak już leżałam wczoraj w łóżku, spojrzałam sobie na Tosinkę (a często na nią spoglądam, bo jest ładna <3 ).
Leżała w legowisku. I widziałam samą głowę, resztę jej ciała zasłaniała mi moja kołdra.
I patrzę, a ona takie dziwne ruchy wykonuje. I ni to leży, ni siedzi. I jakby... Sikała? Chciała rzyg? Podnoszę się, a ona.....
UGNIATA poduszkę w legowisku!
Kumacie? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Było jej dobrze i bezpiecznie!
Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby ugniatała :D Ze szczęścia prawie się popłakałam, a mój M, nie znający kociej natury, patrzył na mnie jak na dziwoląga :D A jak mu wytłumaczyłam, w czym rzecz, to siedział i z bananem na twarzy obserwował Tośkę :1luvu:
Normalnie dzień przełomów <3 <3 <3
Aż nie mogę się doczekać dzisiejszego powrotu do domu, może znowu się nie schowa? Może znowu będzie ugniatać poduszkę? :D

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro kwi 20, 2016 14:24 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze: I własnie dobrze, że starasz się wtedy być jak najbliżej, podobnie jak TŻ podczas karmienia. No a jedzenie, wiadomo, przez żołądek do serca

Tak, o tym czytałam właśnie.

A powiedz, proszę, cóż to za tajemnicza książka, o której wspominasz? Czuję, że powinna zagościć na mojej półce ;)

KatS pisze:kto wie co to za charakterek w niej się ukrywa

Ja też jestem strasznie ciekawa! Wiem, że raczej jest delikatnym i ostrożnym kotkiem, i nie w głowie jej wspinanie się po firankach. Nie wiem natomiast, gdzie będzie lubiła być dotykana, czy będzie lubiła czesanie, czy będzie mnie ugniatała, i najważniejsze: jak z barankami :D
I jeszcze chciałabym ją sobie dokładnie pooglądać: poduszki u łapek, podniebienie, czy ma łaciate, czy różowe, a może czarne, i inne szczegóły anatomiczne ;)
No nie mogę się doczekać, nooo....... :201416

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Śro kwi 20, 2016 15:22 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ale fajnie, masz tyle rzeczy, na które możesz czekać :) I wszystko w swoim czasie odkryjesz!
Ugniatanie jest super :1luvu: U mnie ugniata tylko Ciri a i to na takich smiesznie sztywnych łapach, jakby za bardzo nie wiedziała o co chodzi ;)

Książka jest amerykańska, ale mimo to polecam, tyle że po angielsku:
http://www.amazon.com/Starting-Scratch- ... 0143112503
Najpierw czytałam często stronę autorki - to kocia behawiorystka i nieraz mnie moje dramatyczne googlowanie odnosnie zachowań Stelli odsyłało do jej porad. No i w końcu się zdecydowałam i zakupiłam podręcznik. I już kilka niezłych rad z niego zastosowałam. Zabawę bazującą na instynkcie łowieckim kota autorka nazywa "interactive play therapy", co wydawało mi się lekką przesadą, ale działa naprawdę. Są tam wskazówki jak to modyfikowac w konkretnych sytuacjach i problemach.

Podejrzewam, że polskie ksiązki na ten temat też istnieją, tyle że mnie łatwiej zamówić cos na amazonie niż się fatygować dostawą z Polski, więc nie znam nic konkretnego :(

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: anka2317, Anna2016, Silverblue, Talka i 54 gości