Borykam się z pewnym problemem. Mam od września 2015 r. kota Feliksa. Streszcze

Gdy byłam młodsza do mojej babci( mieszkałam na wsi) przychodziła kotka. Bawiłam się z nią, karmilam ją. W końcu ukocila się na strychu z sianem. Były to 3 kotki. Jeden z nich trafił do siostry mojego dziadka, czarny do tej pory chadza po podwórku, a biała kocica również. Potem kocila kolejne ale zaczęła je wyprowadzać, aż w końcu odeszła. I nastał w końcu ten dzień, kiedy biała kocica także przyszła z brzuchem. Długo naprosilam się rodziców, aby pozwolili mi jednego przygarnac. Kotka nie była bardzo dzika więc przygarniecie kotka miało być łatwe. 13 sierpnia ukocila się w stodole. 4 piękne, biało- czarne kotki. Wybrałam sobie tego, który miał najwięcej czarnych plamek, ponieważ przeczuwalam, że to kocur. I po 4 tygodniach zabrałam go. Wiem, że to za wcześnie, ale koteczek od jakiegoś czasu był na co najmniej 1h brany do domu i uczony jeść. Nie zamierzalam go brać akurat we wrześniu, ale gdy tylko zobaczyłam jak lapczywie zjada karmę, wzięłam go. Resztę kotkow kocica wyprowadzila. Kotek od razu nauczył się korzystać z kuwety, a potem spał ze mną i rósł. Ale zaczęły się problemy. Zaczął okropnie gryźć. Postanowiłam to przeczekać. Myślałam że po sterylizacji zrobi się grzeczniejszy. Ale nie doczeklam się... Do tej pory mnie gryzie... Wcześniej przeszukalam całe forum ale żadne sposoby nie działają. Proszę o pomoc...
