Cześć gatiko

Rzeczywiście, Zmorka ma taki śmieszny dziobek, najlepiej widać go na tym zdjęciu jeszcze ze schroniska

Geriatria?
Niunię wzięłyśmy z koleżanką z ulicy w czerwcu 2008, wtedy wet określił jej wiek na 7-8 lat, nie mniej. Opierał się na zębach (a raczej brakach w zębach) i wnętrznościach - macicę miała zniszczoną, płód był jeden i może by nie dała rady urodzić. Także ja przyjęłam, że Niunia urodziła się ok. 2000 roku, teraz ma więc nawet 16 lat. I wygląda na mocno starszego już kota, choć czasem bawi się jak młodziak.
Chrapka wzięłam z ulicy w listopadzie 2008. Był młodym kotem, choć już nie kociakiem. Przynajmniej wg mnie. Co prawda miał już wtedy nadłamany kieł i trochę krótszy ogon, ale zważywszy na miejsce, z którego go wzięłam, to mnie nie dziwiło. Także przyjęłam, że urodził się w 2007 albo wcześniej, określam go na 9 lat w 2016. Może mieć więcej.
Krzysia poznałam na początku 2009. Określiłam go wtedy na co najmniej 2 lata. Wzięłam go do domu po ponad 2 latach. Też z moich "wydaje mi się" wychodzi 2007, czyli 9 lat teraz. Weci jakoś nie bardzo potrafią określić wiek starszego kota po przejściach. Wg nich Krzyś ma więcej, niż ja go określam. Ale ile? Rzeczywiście, Chrapek może być najmłodszy, choć też już przecież niemłody.
Znaliśmy wiek Koty, bo ją wzięłam z ulicy jako kociaka, określono ją wtedy na 3 miesiące. No i Zmorki teraz. Mogę też z dużym prawdopodobieństwem określić wiek jednej z kociczek wśród nieszczęsnych moich dziczków. Ale lata domowej geriatrii to duża niewiadoma.
Krzyś bierze tę autoszczepionkę "na oczy". Niestety, wyglądają one paskudnie, jak zwykle. Tzn. z tymi oczami jest tak, że raz są w miarę normalne, raz bardzo brzydkie. Od prawie 5 lat już różne rzeczy z nimi robiliśmy. Co pomaga? Steryd. Wtedy kilka tygodni jest spokój, oczy się nie brudzą, zarastają też wszystkie łysienia, pięty (Krzyś ma łyse różowe pięty). Potem znowu się zaczyna. Myślałam, że ta autoszczepionka rozwiąże problem oczu definitywnie, ale nic na to nie wskazuje. Wczoraj był ostatni domięśniowy, zostało 7 zastrzyków podskórnych, od 0,7 do 0,1 ml. Zobaczymy.
A u nas? Zbiłam lusterko w sobotę tydzień temu... Oczywiście w takie rzeczy nie wierzę. Ale biorąc pod uwagę, że już od bardzo dawna moje, a ostatnio nasze wspólne życie można określić: jak nie urok, to s... , to dodatkowe "7 lat nieszczęścia" nie jest potrzebne.
Ale przynajmniej zaczyna się piękna wiosna, w parku za oknem szaleją moje ukochane grzywacze, w poniedziałek jeździliśmy do Chełma, na trasie jest kilka km z dużym zagęszczeniem gniazd bocianich przy posesjach przy szosie, no i widzieliśmy już w niektórych bociany, jest coraz cieplej, na razie w dzień, ale to przecież dopiero początki - wiosny
