» Czw mar 24, 2016 23:42
Re: "I tak człowiek trafił na kota"III ZŁOTY SMOK ODSZEDŁ [
Dzień spędzony w stuporze. Nie zrobiłam nic poza ogarnięciem zwierząt i zamówieniem pizzy. Odwołałam zajęcia. Jak dobrze, że są maile, kilkanaście stron maili z czasów, kiedy byłeś zdrowy, bo przecież te maile skończyły się z Twoją chorobą. I te wątki, które i tak przeczytałam od a do zet zeszłego lata, kiedy już wiedziałam, że nic nie będzie takie, jak dawniej. Tak, jak napisała krukru - jak rozumiem Córka Marka - to był początek końca. Tak się składa, że jesteś Marku nadal, może nie jedyną, ale główną osobą, z którą chciałabym o tym, co się stało pogadać... Boże, jak bym chciała! Bo pogadać się z Tobą dało i tych rozmów brakuje mi od jakiegoś czasu, ale ciągle tliła się nadzieja, że będzie dobrze. No to już wiem, że nie będzie. I tej dziury nic nie załata.
Marka poznałam w okolicach 2008/2009 roku, na zupełnie innym forum, gdzie rozmawiało się dosłownie o wszystkim i całą dobę. Miałam tam nick Capri i Marek bardzo szybko to zauważył, bo udzielał się też na forum Capri.pl, czyli na forum o starych fordach i coś takiego, ale nie capri, tylko chyba granadę - forda granadę miał w garażu. Nie dało się go nie zauważyć w wielkim tłumie przeróżnych nicków i osobowości, miał świetne pióro, potrafił pisać i długo i bardzo zwięźle a przy tym celnie, dowcipnie, w punkt. Miał klasę. Nie wdawał się w zbiorowe lincze ani pojazdy po różnych osobach, których to forum było, niestety, pełne, choć potrafił być dowcipnie złośliwy. Trzymał poziom. Inteligentnie i z klasą reagował na zaczepki. Takie osoby zauważa się zawsze. Wyróżniał się kulturą, oczytaniem, błyskotliwością, dowcipem, umiejętnością rozmowy o najbardziej trywialnych sprawach i tych z wyższej półki. Zabawny, z sercem, bardzo go szanowałam. Mieliśmy podobny gust muzyczny, miłość do zwierząt no i ten mój nick - i tak jakoś zaczęła się bliższa znajomość, której będzie mi już zawsze bardzo brakowało. Marek był ode mnie starszy o 19 lat. Nigdy mi nie ojcował, ani mnie nie podrywał. Był mi kimś bardzo bliskim ze względu na tę jego szczególną wrażliwość, nie "kumplem" i nie "przyjacielem" bo to jakoś dwuznacznie brzmi. Po prostu Marek, tam - Mesje55. Na półce leżą płyty, które dla mnie nagrał, kartki wysłane z okazji wiosny/wakacji/bez okazji. Dziwi mnie opinia, że Marek był samotnikiem, ale jej nie podważam, każdy ma swoją rację. Mnie Marek dal się poznać jako bardzo towarzyski, wesoły facet, kontaktowy, inicjujący te kontakty, pełen życia, choć miał swoje dołki i sprawy/wspomnienia, które go smuciły. W dniu, w którym przyszły płyty, rozmawiałam z nim pierwszy raz, uznałam, że dziękować przez maila nie wypada. Nie nadążałam za nim. Bił mnie na trzy głowy oczytaniem, znajomością filmów, muzyki, te odniesienia, wtrącenia, spociłam się wtedy jak mysz, ale to była bardzo miła i inspirująca rozmowa, pełna radości:) Poza tym rozmawialiśmy głównie o tzw życiu. I o zwierzakach. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to, że mam Mańka, zawdzięczam Markowi. Pięknie i dowcipnie pisał o swoich kotach (o psach też) tu i w mailach, i - co tu dużo mówić - nakłaniał mnie do wzięcia kota. Poznałam jego kocury i przekonałam się, że kot w domu, to nie armagedon i nieprzespane noce, a trochę tak myślałam. Miał być Bercik, Maniek się wtrynił bez pytania. Był pierwszą osobą, do której zadzwoniłam, kiedy wzięłam drugiego psa. Do niego dzwoniłam, kiedy zabrałam z chodnika Niobe. Mieliśmy, Marku wypić kiedyś wino i przenieść te przydługie klachy z maili i telefonów na jakąś ławkę...to już się nie stanie. Wypiję to wino sama, Ty i tak będziesz ze mną. Zapalę światło o 6.20. Nie ma we mnie zgody na to, że Cię już tu nie ma i na to, jak wyglądał zeszły rok. Nigdy nie czułam się bardziej bezsilna. To był okropny czas. Twój telefon, na przemian milkł i ożywał, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy, szykowałeś się na zabieg na nogi, w grudniu już nie dochodziły do Ciebie smy. W grudniu zmarła też moja ciocia, o której życie walka trwała od początku lipca... Zadzwoniłam dziś pod Twój numer, z którego tyle razy rozmawialiśmy. "Numer nie istnieje".
Cieszę się, że mogłam Cię poznać Wspaniały Człowieku.