Wyprowadzka a koty wychodzące

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 19, 2016 20:36 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Joassiu, współczuję sytuacji z kotkami, na pewno jest stresująca dla całej rodziny.
Mam nadzieję że szybko znajdziesz dom dla nich.

IrenaK

 
Posty: 3
Od: Czw mar 17, 2016 21:55

Post » Nie mar 20, 2016 15:42 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Heka pisze:Przecież autorka napisała wyraźnie, że NIE zostawi kotów na dworze, tylko zgodnie z zaleceniami poszuka im domu!


Wiesz... może jeszcze zmienić zdanie. Tak bywa. Na przykład dwa lata temu autorka szukała niewychodzącego "kotka lub dwóch". Dziś ma dwie "kicie" wychodzące.

Malena32

 
Posty: 26
Od: Wto lis 05, 2013 9:19

Post » Nie mar 20, 2016 18:28 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

To ja dorzucę w temacie "Kot to nie człowiek" i "adopcja dziecka różni się od adopcji kota".

Jeszcze jakieś 150 lat temu uważano, że "dziecko tonie człowiek", dzieci chodziły w poprzerabianych,znoszonych ubraniach dorosłych, jadły to co po dorosłych zostało i umierały na potęgę, bo leczenie było drogie, a o "nowe dziecko' było równie łatwo jak o kota ze wsi teraz.
Ba, przed emancypacją kobieta to tak naprawdę też nie był człowiek.
A jeszcze w latach 70tych XX wieku noworodki operowano na żywca, "bo przecież nie czują bólu".

Jakie to wszystko jest względne i jak niektóre pojęcia ewoluują.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon mar 21, 2016 0:28 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Baltimoore pisze:To ja dorzucę w temacie "Kot to nie człowiek" i "adopcja dziecka różni się od adopcji kota".

Jeszcze jakieś 150 lat temu uważano, że "dziecko tonie człowiek", dzieci chodziły w poprzerabianych,znoszonych ubraniach dorosłych, jadły to co po dorosłych zostało i umierały na potęgę, bo leczenie było drogie, a o "nowe dziecko' było równie łatwo jak o kota ze wsi teraz.


Przyszło Ci do głowy, że działo się tak głównie z przyczyn ekonomicznych? Obejrzyj zdjęcia dzieci szlachty i magnaterii. Widzisz tam przerobione, znoszone ubrania?
A dzisiaj to dzieci mają wszystko zapewnione? Mało w mediach rzewnych apeli zdesperowanych rodziców umierających (albo niepełnosprawnych) dzieci, którym może pomóc jakieś mega droga kuracja czy rehabilitacja?



Baltimoore pisze:Ba, przed emancypacją kobieta to tak naprawdę też nie był człowiek.

Z czego tak wnosisz? Wierz mi, że wielu kobietom przed emancypacją żyło się lepiej niż teraz. Wszystko zależało od statusu ekonomiczno-społecznego.
Biologia, niestety, nie poszła z postępem. Z niesmakiem należy stwierdzić, że nadal tylko kobiety rodzą dzieci, a w dodatku karmią je własną piersią i żaden chłop się za to nie łapie. Żaden też nie rwie się entuzjastycznie za zajęcia przez wieki uznawane za babskie...


Baltimoore pisze:A jeszcze w latach 70tych XX wieku noworodki operowano na żywca, "bo przecież nie czują bólu".


A nie bierzesz pod uwagę postępu anestezjologii? Były czasy, w których w ogóle nie znieczulano ludzi bo nie było wiadomo jak i czym to robić.

Baltimoore pisze:Jakie to wszystko jest względne i jak niektóre pojęcia ewoluują.


No i tu masz rację.

W ostatnich dziesięcioleciach dominuje tzw. chów emocjonalny zwierząt.
Odkąd zwierzęta przestały oddawać ludziom usługi:
kot już nie jest ochroną przed myszami, pies stróżem czy obrońcą tudzież pomocnikiem myśliwego itd..
Psa i kota zaczęto hołubić jako wypełnienie kanapy, stały się namiastką miłości, o jaką coraz trudniej w tym pełnym samotności świecie coraz bardziej egoistycznych ludzi.
I wydawałoby się, że tak jest lepiej. Opierać relację ze zwierzętami na uczuciach.
Czy aby na pewno? Uczucia są różne, poza tym kończą się.
Kiedyś nie było sklepów ze zwierzętami, zwierzęcych psychologów i weterynaryjnych psychotropów - rozmnażano zwierzęta pod kątem użytkowym stosując twardą selekcję. Dzięki temu zwierzęta były zdecydowanie zdrowsze psychicznie i fizycznie.
Mieszkały w bardziej optymalnych środowiskach (nie było blokowisk, zurbanizowanych metropolii), miały większą swobodę co wpływało na rozwój psychiczny.
Nie było schronisk czy komór gazowych (USA) dla zwierzątek już niechcianych.
Kiedyś rakarz wyłapywał i zabijał psy. Straszne, prawda. Nie był jednak gorszy od obecnych schronisk w których zwierzęta zagryzają się czy umierają z zimna czy głodu.
Nie było takiej nadpopulacji zwierząt domowych jak obecnie.
Bo nie było mody na psy czy koty. Zwierzę było brane z potrzeby, a nie dla kaprysu.
Rasowymi psami i kotami kiedyś obdarowywano się (nie bezinteresownie :wink: ) w wyższych sferach, wiejskie burki zaś kojarzyły się między sobą i to akurat paradoksalnie nie było takie złe bo dzięki temu psy ze skrzywioną psychiką (lękliwe) nigdy nie doczekały się potomstwa.


Jak widzisz na wszystko trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy.
Ludzie to ludzie, a zwierzęta to zwierzęta. Należy im się ze strony człowieka opieka i zapewnienie możliwości życia w optymalnych dla nich warunkach.

To tak w temacie "Kot to nie człowiek".

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 108 gości