Dziękuję Wam, że byłyście ze mną w ciężkich chwilach. Za ciepłe słowo, za to, że jesteście...
Tak pusto, tak smutno tak cicho...
Wieczorem w poniedziałek poczuł się lepiej i trochę zjadł. Poszedł spać zadowolony. W nocy gdy się obudziłam obserwował świat. Poszedł się napić, później do kuwetki, znowu pić, bardzo dużo ostatnio pił...... później wyłożył się na parapecie na swoim kocyku. Był słaby, przy takiej niedokrwistości od poniedziałku szybko się męczył. Po chwilowym spacerze musiał odpocząć.
Wiedziałam co mnie czeka... Rano wstałam z myślą, że wrócę sama. Zrobiłam mu kilka fotek jak leżał. te oczy....
Na pościel wlałam mu kilka kropel waleriany, trochę bzikował był filmik i fotki. Oczka żywsze się zrobiły ale tylko na chwilę. dawał mi znaki.
W dwa dni bardzo spadł z wagi, nowotwór zaczynał go bardzo zżerać...
Wetka go pooglądała, i powiedziała żeby wcześniej sprawdzić morfologię czy faktycznie leki już przestają działać. Był spadek z 2,3 erytrocytów do 1,9 w tydzień na lekach.
Pożegnaliśmy się, dostał w gabinecie narkozę, zanim zaczęła działać barankował do mnie jeszcze...później poszedł do transporterka tam zasnął spokojnie i wetka go wzięła aby zrobić to co słuszne...
Tata z kolegą zakopali go w ogrodzie u kolegi pod orzechem.
Wiecie, że często pisałam o nim orzeszek...
Mój orzeszek uwielbiał prażyć się na słonku. Jego ciałko pachniało wtedy orzeszkami.
Mój Toffie, moje toffiefee orzeszek oblany karmelowym tofi...
Wczoraj tak szaro było, deszczowo, a dziś słonecznie. Wierzę, że to znak... że jest mu tam dobrze...
Drugiego takiego kota nigdy mieć nie będę...
Tak lubił się na mnie wylegiwać, przekręcał główkę i robić wampirka. Kiełki tak słodko mu wystawały.
Mam rozdarte serce....
Moje prababcia zawsze mówiła, że po odejściu zwierzaka nie powinno się długo płakać, ale to tak boli....
Fotka po waleriance

Na zawsze w moim sercu..... [*]