

Harry i Willi pochodzą z jednego miejsca.Były w jednym domu skąd pozbyto się kotów.Było ich całkiem sporo.
Ponad dwa lata temu pojawiły się na kociej stołówce Szarusi [*].
Od razu widać było że koty się znają, lgną do siebie.Czasem przekomarzają.Willi jest kastratem.
Ich stan na początku nie wskazywał nawet na to że tak sporo nabiorą masy, zwłaszcza Willi , który w tej chwili jest pięknym masywnym kotem.I nie mam tutaj na myśli zatuczenia.
Willi mniej sie szwędza.Bardziej pilnuje miejsca gdzie jest karmiony.Stoją tam ukryte 2 cieple budki a w poblizu pustostan.
Harry lubi połazić.
Obydwa koty uwielbiaja jeść.Sa karmione 2 razy dziennie.Ten drugi raz to dlatego ze sa po drodze mojej trasy do miasta.
Willi jest smakoszem dobrej suchej karmy i puszek czy saszetek we wszelkiej postaci.
U Harrego jest inna kolejnosć.Najpierw gotowana rybka potem jakiś dodatek .Na koncu sucha karma.
Kosia natomiast to kotka wzięta ze schroniska.Wraz z bratem.Jednak młodym ludziom koty nie przypadły do gustu bo biegały po mieszkaniu i drapały meble.
Brat Kosi niestety juz nie żyje.
Kosia przeniosła sie po tym na moje podwórko.Najpierw zamieszkała w kociej budce.Teraz ma legowisko i miseczke na korytarzu.
Kotka jest juz z nami ponad 5 lat.Jest wysterylizowana.Była juz kiedy koty były adoptowane.
Kiedy ja zobaczyłam taka biedną chuda jak śpi na mrozie na jakiejs wilgotnej poduszce w pobliżu miejsca gdzie karmiłam, nie miałam pojęcia skąd sie tam wzieła.
Była mocno dzika na pocztku.Jej brat miał więcej odwagi i potrafił szybko wprosic sie na posiłek.
Dziwiło mnie tylko to ze koty sa tak potwornie zabiedzone, zwłaszcza kiedy dowiedziałam sie że......maja dom.
Kosia ponad wszystko kocha sucha karmę.Dobra.Uwielbia Josere podobnie jak Willi.
Jogurcika czy puszke mniej chetnie ale poje.Ostatnio zauważyłam ze ze smakiem zjada rybe.