Dziękujemy
Mamy teraz nowy rytuał.
Wstaję bardzo wcześnie [tzn. wcześniej, niż muszę] i zaczynamy
Układam na taborecie ręczniki, Kot zajmuje miejscówkę, ja włażę do wanny, Kot pacza z niesmakiem ale cierpliwie czeka.
Wyłażę z wanny, siadam na stołeczku zawinięta w ręcznik a na kolanach plasuje się Ksieciunio i następuje seria gilgotek, drapanek, smyranek, pacnięc i podgryzanek. Potem Kot się kokosi i zadrzemywa a ja przystępuję do porannych czynności, pilnując, żeby nie machać witkami za bardzo, bo przecież Księciunio zadrzemywa
Wszelkiej pomyślności życzę wszystkim ciotkom w myciu zębów i robieniu makijażu w takich warunkach
Wieczorem odbywamy analogiczny seans, a ponieważ nie chcę go za szybko wyrywać z błogostanu, zazwyczaj wymyślam cos dodatkowego. A to lakier można zmienić, a to maseczke położyć żelową, porządek w kosmetykach zrobić i takie tam

Doopa mi sztywnieje, sikać się chce, ale siedzę dopóki się bestia nie obudzi.
Nie da się faktu ukryć, że się przez gada spóźniłam parę razy do roboty, więc, żeby wszyscy [czyli KOT] byli zadowoleni, wstaję dobre pół godziny wcześniej
