No i wczoraj Zezia zawiozłam... Wygłaskalismy się na pożegnanie,aż mi serce zadrżało se wzruszenia...
Zez podszedł do sprawy na większym luzie niż ja.. Czekając na transport łasił się,gonił kurzyk, nawet wciął trochę suchej karmy. W nowym domu od razu wywąchał się z rezydentem,a potem poszedł zwiedzać. Noc minęła im spokojnie.
Jak się dostanę do normalnego komputera to pododaję zdjęcia. Bo takowe dostają i... serce aż podskakuje. Zez na łóżku,Zez na drapaku, Zez z kumplami,Zez w objęciach Pani.