Gabryś do mnie ma zaufanie, ale p.Iza chciała go wziąć na kolana i wyrwał się.Popracuję nad nim.On nie jest agresywny, on się panicznie boi ludzi i ten strach trzeba przełamać.Dam sobie radę.Kotek jest prześliczny, p.Iza była nim zachwycona.On wzbudza takie ciepłe uczucia, bo jest malutki, wtulony we mnie jak dziecko.Mam kilka zdjęć, wkleję później.
Arcana, ludzi deklarujących miłość do zwierząt jest u nas sporo, ale na deklaracjach się najczęściej kończy.Burzy się we mnie krew, kiedy słyszę "mam na działce taką koteczkę, oswojona, już raz urodziła, muszę ja złapać, bo chyba znowu w ciąży"

"To dlaczego pani nie łapie? "-pytam."No, pomyślę"-słyszę odpowiedź.Na takiej samej zasadzie oswojony, nie wykastrowany niebieski kocur w typie brytka zdziczał i teraz biega za kotkami na działkach.A tam były już przypadki białaczki.I znowu słyszę "muszę go złapać, ale co z nim zrobię? " Tak jest od dwóch lat.Proponowałam pomoc, żeby nie było.Ja łapię kota i pakuję do łazienki.Gabryś miał być kotką, podobno próbowano ją łapać, ale bez efektu.Ja się zaparłam, bo wizja kociej mamy z kociętami koło speluny spędzała mi sen z powiek.Kociaków by nie było, ale i tak cieszę się, że Gabryś tam nie wróci.Koszty są, mam pomoc z forum, ale każdy nowy kot wymaga "obrobienia".Staram się, aby były po fullserwisie, ale często muszę z czegoś zrezygnować, bo po prostu nie mam jak za wszystko zapłacić.Głupie odrobaczenie całego stada najtańszymi tabletkami to ogromny koszt.Testy, szczepienia, podstawowe badania to fortuna, a przecież koty jeść muszą i muszą mieć żwirek w kuwetach.Pieniądze to jedno, ale już mi sił brakuje, jestem bardzo zmęczona.Nie mogę być wciąż na pełnych obrotach i zajmować się domowymi kotami, tymi poza domem i bezdomniakami.Bardzo chętnie pomogę, ale okazuje się, że moja pomoc ma polegać na złapaniu, zaopiekowaniu się i znalezieniu domu.Długo by pisać.
Arcana, dzięki za pomoc w ogłoszeniach

To ogromne odciążenie dla mnie.