Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
tabo10 pisze:Życzę Wam takich sił i możliwości.
Wg mnie,nie jest to jednak metoda na przyszłość,nie jest to rozwiązanie systemowe.Osobiście nie miałabym tyle odwagi,by zaciągać tak wysokie długi,z oczekiwaniem,że ktoś je spłaci.Kotów będzie przybywać,zaraz pojawią się kocięta. Osobiście uważam,że trzeba płacić lecznicy tylko za to ,co konieczne: testy,szczepienia,odrobaczanie,leki. Nie płaciłabym jednak za hotelowanie kotów.Szczególnie w kiepskich,jak było już tu kiedyś widać, warunkach. Zresztą w każdej lecznicy jest równie źle.Nie ma się co oszukiwać.Kot jest wrzucony do klatki i ciągnie się za niego kasę.Poznałam to aż nazbyt dobrze. Dlatego jestem temu stanowczo przeciwna i nie uważam ,że jest to metoda. Zwłaszcza,że portfele darczyńców też mają swoje dno. Dodatkowo lecznica nie przykłada się też do adopcji,udziela sprzecznych informacji o kotach.Arcana już świeciła oczami ,bo pisała w ogłoszeniach jedno,a jak kot przyjeżdżał do DS okazywało się być całkiem inaczej. A DS znał koty tylko wirtualnie,więc liczył na rzetelność informacji. Zresztą nie ma co oczekiwać cudów,nikt z lecznicy nie będzie jak maniacy z miau,szukać desperacko kotom domów,bo zysku z tego nie ma.A pasją i miłością do zwierząt zwykle nie są owładnięci nawet stażyści. Niestety.Choć od nich oczekiwałoby się największego zapału i nie wypalenia zawodowego. Koty,mimo wyciągnięcia sporej kasy przez lecznicę, wychodziły z niej niedoleczone - Mruczuś,który pojechał do ewar.
Powtórzę zatem.Taniej wyjdzie zakup klatki i wygospodarowanie minimum miejsca na jej ustawienie.Nawet w ocieplonej piwnicy,na strychu,gdziekolwiek,byle ciepło i bezpiecznie.
Ponadto, gmina też powinna w jakiś sposób finansować sterylizacje/kastracje/leczenie kotów wolnożyjącch.To jej obowiązek.Było do niej apelowane? Może trzeba się uprzeć,ponawiać,na piśmie,męczyć.Wiem,że to nie jest proste,ale jak się nie domaga,to się niczego nie osiągnie.Wiem,że nie ma czasem siły i nerwów.Ale innej metody nie ma.Może zarzucić gminę wnioskami?
Albo poprosić o pomoc jakąś fundację? Samo zakocone miau nie uciągnie wciąż nowych,wysokich kosztów.
A koty nie będą czekać,będą umierać...
buuenos pisze:tabo10 pisze:Tymczasem dlug w lecznicy jest i trzeba go splacic.. Wspolnie latwiej
buuenos pisze:dora1020 pisze:Wyszlo mi 1063zl
-- 250zl,ktore wplacila buuenos,daje razem:813zl.
Buuenos bardzo,bardzo Ci dziekuje za pomoc bezdomnym kotkom![]()
![]()
Te wszystkie kotki zostaly uratowane przed smiercia,wszystkie byly chore,nie maily szans na przezycie.
Niestety nie wszystkim udalo sie pomoc![]()
A za te wszystkie uratowane bardzo serdecznie i z calego serca Wszystkim pomgajacym dziekuje
Troche dlugu jest, ale wspolymi silami splacimyPrawda dziewczyny?
tabo10 pisze:buuenos pisze:tabo10 pisze:Tymczasem dlug w lecznicy jest i trzeba go splacic.. Wspolnie latwiej
oczywiście, i tego,jak pisałam na wstępie Wam,dla dobra przyszłych kotów, życzę.
Ja nie pomogę,bo sama tymczasuję non stop i borykam się z trudnościami finansowymi. Dlatego też wiem doskonale,co piszę i co znaczą długi i staram się podpowiedzieć co można zrobić,by je zmniejszyć.
Ale dobrymi radami,jak wiemy...
Baltimoore pisze:buuenos pisze:dora1020 pisze:Wyszlo mi 1063zl
-- 250zl,ktore wplacila buuenos,daje razem:813zl.
Buuenos bardzo,bardzo Ci dziekuje za pomoc bezdomnym kotkom![]()
![]()
Te wszystkie kotki zostaly uratowane przed smiercia,wszystkie byly chore,nie maily szans na przezycie.
Niestety nie wszystkim udalo sie pomoc![]()
A za te wszystkie uratowane bardzo serdecznie i z calego serca Wszystkim pomgajacym dziekuje
Troche dlugu jest, ale wspolymi silami splacimyPrawda dziewczyny?
Oczywiście![]()
Razem można więcej
W tym co pisze tabo10 jest dużo racji.
Tylko jak to zrealizować w praktyce?
Baltimoore pisze:Tylko jak to zrealizować w praktyce?
tabo10 pisze:Baltimoore pisze:Tylko jak to zrealizować w praktyce?
Nie będzie to łatwe,ale nie jest to niemożliwe.Ja zaczęłabym od wybrania lidera. Nie dory,bo Ona i bez tego ma co robić. Powinna to być osoba ,która ma troszkę czasu,dobrą gadanęi nawet z daleka,trochę wirtualnie,zajmie się technicznie :
- pismami/telefonami do gminy z żądaniem zajęcia się tematem (w Ustawie o Ochronie Zwierząt jest chyba jakiś paragraf mówiący o tym,że koty wolnożyjące są dobrem narodowym i są pod ochroną,czy jakoś tak...).Trzeba ich przymusić do przedstawienia ich propozycji pomocy kotom wolnożyjącym z ich terenu,do wygospodarowania środków na ten cel. Tu rozmowy tylko na piśmie. Nagabywanie wręcz pismami,wielokrotne. Inaczej zapewne nie zrobią nic. A może wynegocjują z lecznicą niższe stawki zabiegów/hotelowania,jeśli będa mogli liczyć na większą ilość pacjentów ( w każdym mieście stawki dla fundacji/urzędów gminy po zamówieniach oferowych/przetargach na usługi wet. są niższe niż stawki komercyjne).
- znajdzie fundację,która wspomoże finansowo przy kolejnych kotach (Viva,Canis,milion innych-każdy liczy na 1%,może też się wykaże pomocowo)- jest to możliwe,trzeba się tylko nadzwonić i mieć faktury - przerabiałam szukając pomocy w kastracji bezdomnego psa/sterylizacji suki.A fundacji obiecać,że na nich rozliczymy 1% swój i najbliższej rodziny i najbogatszych kilku osób z pracy. I słowa dotrzymać! Bo z naszych podatków w końcu mogą pomagać.
- może ww.funadcja mogłaby wesprzeć dorę wysłaniem na wiosnę ( w praktyce już zaraz) wolontariuszy z klatkami-łapkami,by odłowić koty do sterylizacji/kastracji- nawet kilka jednorazowych np. weekendowych akcji ,by pomogło (najmniej realne,że mają wolontariuszy do wysłania w teren)
- może znajdzie przez FB,kogoś z okolicy,kto wesprze dorę jako DT (nie wierzę,że nie ma tam oprócz Niej ŻADNEGO kociarza),albo przynajmniej ktoś użyczy nieodpłatnie własnego pomieszczenia- piwnicy ,strychu,by ustawić klatkę- dobrze,by było w dory okolicy,by mogła dojść pieszo i sprawdzić/nadzorować/opiekować się kotami wspólnie z osobą pomagającą
-może ktoś z miau,by pojechał jednorazowo i odłowił koty (wypadałoby zrobić wątek,albo zmienić okresowo tytuł na "łapacz potrzebny") przywożąc np. do Koterii w Wwie,na wstępne,podstawowe obrobienie za darmo (po uzgodnieniu oczywiście z Koterią,kiedyś nie było rejonizacji i w wyjątkowych sytauacjach może udałoby się zgodę na taką pomoc otrzymać-warto po prostu zapytać kierowniczkę).Koszt byłby tylko paliwa w obie strony. Tu potrzebna bezwzględna współpraca i dyscyplina dory.Tylko Ona zna koty,ich obyczaje,kiedy przychodzą na karmienie-oczywiście dobę przed łapanką nie mogą być nakarmione przez NIKOGO.Tego bezwzględnie należałoby przestrzegać,by uszanować czas łapacza.Często karmiciele tego nie rozumieją i cała akcja na nic.
Konieczna jest jednak zdeterminowana osoba,która to wszystko pociągnie i się nie wycofa w połowie.Której faktycznie zależy na pomocy,nie na klepaniu w klawiaturę. I ma darmowe minuty.Dużo darmowych minut,na stacjonarne![]()
No i trzeba ustalić ile (mniej więcej,bo dokładnie wiadomo,że nie jest to możliwe)jest kotów do sterylizacji/kastracji - od tego każda fundacja/organizacja zacznie pytać,jeśli już zdołamy pozyskać jej chęć pomocy.
I zdążyć przed kociętami!!!
Od tego bym zaczęła. Wiem,że plan jest zwykle dobry póki się nie rypnie...![]()
Więcej chyba nie pomogę,bo mam swój DT na głowie,ale pomarzyć jak ma wyglądać pomoc idealna można ...
Jeśli nie wszystko z powyższych punktów,to napewno część może się udać,jeśli ktoś naprawdę zechce,by się udało
Ewa.KM pisze:Niestety wszystkie 3 osoby musza być z tej samej gminy, moga byc rózne miejscowosci ale jedna gmina. Jak do tej pory z danej gminy żadna organizacja/grupa nie dostała dofinansowania to wtedy są dodatkowe punkty. Moga to byc osoby spokrewnione, np matka, syn i mąż.
Użytkownicy przeglądający ten dział: askaaa88, Google [Bot], Hana, label3, puszatek i 96 gości