Gracja jest na szczęście wyjątkowo łagodnym kotem, zero agresji po prostu.
Chociaż wyraźnie ma już dość i nie wie, o co biega i co mi odbiło, że tak ją raptem zaczęłam dręczyć
W nocy udało się podciągnąć cukier do 55
Potem, koło 2 panna postanowiła się przeprosić z suchym i zjadła całkiem przyzwoitą porcyjkę.
Po czym jej znowu spadło do 50

Za to wyraźnie lepiej się poczuła, nawet sierść od razu ciut lepsza.
Uznałam, że suche potrzebuje czasu, a kot odpoczynku i poszłyśmy spać.
Dziś rano mamy zawrotne 63 cukry na liczniku i ketonów już "tylko" 0,9 - ufff, spadają
Pojadła przyzwoicie suchego i już się nie chowa po kątach, dalej widać, że jest lepiej.
Tylko łypie na mnie podejrzanie
I słusznie, bo wypiję kawkę i będziemy podlewać kotka

Wygląda bojowo, bo przy rannym kłuciu zrobiłam za dużą dziurę, a kotek się wyrwał, jak zmieniałam paski w glukometrze
Wiecie, ona jest biała...
Wygląda teraz, jakby coś upolowała i to coś się bardzo broniło
Ale mimo że ją męczę, dręczę, kłuję, faszeruję i podlewam, właśnie przylazła do mnie na głaskanko
