Hej
Na początek pozwolę sobie zacytować samą siebie
AnnAArczyK pisze:Dzisiaj mija roczek gdy odszedł nasz Kacperek....
Pamiętacie?
A miało być: "Dzisiaj mija drugi roczek gdy odszedł nasz Kacperek".....jeden wyraz a jaka róznica....
puszatek pisze:a kto by śmiał posądzić Żuczusia o pogryzione posłanko ?
pozdrawiamy cieplutko
No właśnie Basiu, nikt nie może go o to posądzać, przecież on jest najgrzeczniejszym jamnikiem pod słońcem
Ewa L. pisze:Pewnie posłanko było w zestawie z jakimś ukrytym gryzoniem.
Masz rację Ewa
Ten gryzoń przypomina takiego większego szczura
Jasiu, Żuczuś twierdzi, że ono tak samo się zepsuło

ale ja wiem kto, tylko palcem nie pokażę,
bom nie skarżypyta
Nie wiem od czego zaczać:)
Może na początek pochwalę się nowym kotem:)
Mamy nowego lokatora.
Sam przypełzał
Zamieszkał w budzie Dianki, nawet nie wiedzieliśmy, że tam sypia jakiś kociak. To Dianka (psia starowinka córki) odkryła lokatora:)
I chociaz Dianka nie mieszka w budzie tylko w domku, to czasem próbuje sobie spacerować po ogrodzie, i tym razem tez podreptała na spacerek:)
Kot jest śliczny, ma piękne oczy, wygląda na kota domowego, grzeczny choć ciągle przestraszony, ale coraz mniej się boi ludzi (daje się już głaskać), tylko panicznie boi się psów
Dokarmiamy, oswajamy, tylko nijak nie potrafimy wytłumaczyć kotu, że nasze psy są pokojowo nastawione do kotów. Dianka ledwo chodzi, niedowidzi i niedosłyszy więc jest zerowym zagrożeniem dla kociaka, Żuk też nie gania go, ale obecność dwóch psów jest dla niego bardzo stesująca.
Kot ewidentnie domowy, ale jest "zdziwiony" nową sytuacją....wybywa ze swojej kryjówki "cichaczem" i cichaczem wraca.
Córka w lutym dała ogłoszenie na olx, że w budzie zamieszkał kot, wstawiła ładne fotki. Po ukazaniu się ogłoszenia, do córki odezwała się kobieta. Powiedziała, że poznaje kota i że to jest napewno jej kot, ale jak córka chce to go może sobie zatrzymać, bo ona go już nie chce. Córka próbowała przekonać kobietę, żeby jednak go zabrała, brała ją na litość, że kociak się męczy w nowym otoczeniu, nawet ją postraszyła, że jak nie weżmie to oddamy do Ciapkowa, ale kobieta była obojętna na jego los.
Żeby mieć czyste sumienie głosiłam też u nas do Pani A.L. z Bezbronnych Zwierząt, że może ktoś by chciał takiego fajnego kociaka, ale tam jak wszędzie dużo kociaków a chętnych brak. I tak kot jest nadal u nas.
Nam nie przeszkadza, dostaje jedzonko, próbujemy go do siebie przyzwyczaić. . Na razie najbezpieczniej czuje się w budzie, ale pracujmy nad tym jak go na początek" przeprowadzić" do "apartamentu" Rambka. W budzie jest zimnawo, a u Rambka grzeją kaloryfery

i są do wyboru cztery miejsca do spania

Zobaczymy jak będzie dalej

Jeżeli kocurek się przekona do psów i przestanie się bać, to na pewno będzie naszym kolejnym kotem, jeżeli nie, będziemy szukali mu domku bez psa.
Na razie nie mamy wielkich wymagań ani oczekiwań od bidulka....podejrzewamy zaś, że kot został wywieziony na obrzeża......
Parę fotek zmęczonych futrzaków:)
Lunka

Żuczuś, ciekawe, że gryzie swoje posłanka, ale kanapy i kapy na której śpi nie tknie:)

Dwaj kumple

Kropka:)

I na koniec śpiąca żabka w oczku:)

Fotki nowego kociaka będą, gdy tylko uda się mu zrobić nowe, ładne, żeby Ciocie go od razu pokochały
