Zaraz po zdjęciu abażurka leczyliśmy uszy specyfikiem, którego nazwy nie mogę jakoś zapamiętać, oridermyl wcześniej nie pomógł. Najpierw 10 dni, później za kilka tygodni znowu, bo znowu uszy były brudne. Co jakiś czas czyszczę, a raczej próbuję czyścić mu uszy, no i ostatnio patyczki znowu były brązowe, no a teraz żadnych leków podawać nie można

A rozdrapuje sobie i owszem. Nie jakoś strasznie, ale małe ranki są. Po sterydzie 1 lutego wszystko ładnie się goiło, łyse plamy na boczkach, oczy, uszy. Ale to tak zawsze wygląda. No i po tym sterydzie ostatnio zauważyłam skutki uboczne, na początku Krzyś schudł ok. 20-30 dkg, miał też "wilczy apetyt", był wręcz agresywny, kiedy na horyzoncie pojawiło się jedzenie, nieważne czy kocie, czy nasze.
Lecznica, w której przyjmuje nasz "rodziny" jest czynna 24/7. Jutro dyżur ma fajna lekarka, na szczęście, jest tam jednak jeden wet, na którego nie chciałabym trafić, mam nadzieję, że nie spotkamy go za 3 tygodnie, w święta. No i jednak po zastrzykach domięśniowych mogą być różne powikłania, tych też się obawiam.
Chciałabym nic tu nie pisać, to by znaczyło, że wszystko się układa, jest spokojnie. A tu "w koło Macieju", jak nie Krzyś, to dziczki, jak nie dziczki, to dziczki, jak nie dziczki, to Krzyś

Chciałabym odpocząć od kocich problemów, zająć się tymi niekocimi, a tych mamy w ostatnich czasach naprawdę wyjątkowo dużo.
