Muszę chyba zacytować samą siebie
kashucha pisze:Tej małej potrzebny jest rozsądny dom, który będzie wyczulony na wszelkie zmiany w zachowaniu i zabierze do weta w odpowiednim momencie; który będzie walczył, jeśli pojawi się choroba, a gdy walka będzie nie do wygrania, będzie wiedział kiedy się poddać i pozwolić odejść.
Chodzi tu o chorobę (jakąkolwiek), której nie da się wyleczyć, i w której kot, będący już w bardzo złym stanie i wyraźnie pozbawiony już jako takiego komfortu życia, zostaje uśpiony. Nie wolno takiego kota trzymać przy życiu dla swojego widzimisię. Wiem to, bo tam byłam. W miejscu, gdzie wyczerpały się już wszystkie opcje. I jeśli Ty, ewar (czy ktokolwiek inny) przeczytasz wątek mojej Lawendki, zrozumiesz, że jestem ostatnią osobą, która lekką ręką rozdawałaby ostateczne zastrzyki
A odnośnie szczepień... Ja jestem drugim DT Błękitki, wcześniej była w innym, i to ten jej poprzedni DT (gdzie była izolowana, bo to DT zakocony) ma wątpliwości co do szczepionki, a że był to jej pierwszy DT, to ja czekam aż się sprawa rozstrzygnie, ustępując tu pola decyzyjnego (w granicach zdrowego rozsądku), osobie, która pierwsza się nad tym kotem pochyliła, pokochała i która chciała małą adoptować.
Szczepienia to nie zabawa, lepiej trzy razy zadać pytanie, na które odpowiedź wydaje się oczywista, niż później raz żałować.
Nie neguję wiedzy i doświadczenia AnielkiG (Bóg mi świadkiem, że waży ono często więcej niż wiedza weta-ignoranta), jednak nie znam jej, nie miałam jeszcze okazji czytać jej wątków, w związku z czym ciężko mi jest opierać się na jednym napisanym przez nią zdaniu, dlatego też poprosiłam o dalsze wyjaśnienia

Nie ma w tym nic złego ani dziwnego.