Wygląda na to, że wszystko w porządku. Bałam się o Zezika ze względu na podatność na stres i ogólnie mocno „zużyty” organizm, ale zniósł to nadspodziewanie dobrze. Chyba się ucieszył z powrotu, bo od razu pognał na łóżko i mocno do niego przywarł


Tylko ten wet... Prosiłam go, by dokładniej obejrzał Zezika, i teraz żałuję, bo nic mi to nie dało, a kot mało nie dostał zawału – wet powiedział, że musiał założyć w tym celu grube rękawice i poprosić o pomoc koleżankę, na którą Zezik już wcześniej napadł, i z trudem go we dwoje opanowali!

Chciałam, żeby wet obejrzał jego boki, bo z jednej strony ma wgłębienie (pozostałość po głębokich ranach, prawdopodobnie po ataku kuny), jego żebra (czy ten wystający bolec to złamane żebro czy efekt krzywicy?), jego udo (dziwna narośl kostna, kuleje na tę łapkę), oczy (czy całkiem nie widzi na jedno oko i dlaczego?) i zęby, a właściwie dziąsła.
Wet obejrzał tylko dziąsła, o reszcie zapomniał.
Rozmowa wyglądała tak:
Wet: Ale... on w ogóle nie ma zębów!

Ja: No, ma jednego... Ten kieł taki dziwny, bardzo długi – dlaczego? Zanik dziąseł?
Wet: Nie, to ze starości. On ma zmiany starcze, normalne w tym wieku. Jak żeśmy zobaczyli te zęby, tośmy powiedzieli: Nooo, brachu. Ty już się tylko na makaroniki, paszteciki nadajesz. I powiem coś pani – on żyje tylko dzięki pani. A wie pani dlaczego?
(Wiem, ale jestem ciekawa teorii weta, więc robię zdziwioną minę)
Wet: Bo normalnie on by nie przeżył. W naturze osobniki bez zębów są bez szans i giną! (powiedziane tonem przygany raczej, niż pochwały)
Nie chciałam być niemiła dla weta, który zawozi kotki na sterylki, więc go nie uświadomiłam, że w naturze kot nawet z pełnym garniturem zębów nie pożyje długo bez pomocy człowieka.
Po czym wet z bardzo miłym uśmiechem zainkasował... 100 zł („Jak dla pani...”) Tym razem już nie wytrzymałam i przypomniałam, że umawiałam się kierownikiem lecznicy na 80 zł od parki. A wet na to, że to koszty dojazdu, bo gdyby była większa ilość, to byłaby inna cena, a że teraz tylko dwa...
Hm, były dwa, bo gdy się dowiedziałam, że i tak przejeżdża koło mnie w drodze do pracy i z powrotem, zapytałam go, czy byłby to jakiś kłopot i różnica, gdyby brali po dwa. „Nie ma problemu” – odpowiedział mi wtedy. Widać zapomniał dodać: „Ale będzie to drożej kosztować".
Jakiś zapominalski jest ten wet. Żeby założyć Zezikowi rozpuszczalne szwy - też zapomniał przekazać

—-