Dzięki za kciukasy. Małą polekach lepiej. Dosiadła się do poidełka i piła... piła... A ja na brzuniek jej zerkam i zamieram ze strachu.
Koleżanka przytargała od weta Convę . Bardzo jej smakuje.
Mam dziś dzionek telefoniczny. Jak ich nie ma to zmartwienie. Jak są to jeszcze większe

. Mam przemyślenia godne kosmicznego przewrotu.

Nasi operatorzy komórkowi mają sprzęt do doopy. Jak tylko padają pytania o zabezpieczenia i takie tam, zapada głucha cisza w pół słowa.
Siem coś rozłącza.
O oburzeniu dotyczącym warunkach adopcji i o wizytę przed adopcyjną... nie wspomnę. Co nie wadzi pchać się do nas by kota odebrać o każdej porze . Plany inne są pogwałceniem ich chęci "dobrych". Kota wezmą już i teraz a wizyta pa to profanacja ogniska domowego. To ,że oni nie mają do nas zaufania to normalne... dla nich. Odwrotnie już nie.
A zabezpieczenia? To już piętka niezgody

Mają, albo zrobią, albo parter jest ...
O weryfikacji wypowiedzi nie ma mowy. Bo naruszam prywatność i wmawiam krętactwo.
Na pierwsze miejsce wysunęła sie pani co chciała na full wypas wsiech badań mojego kota by kotów rodziców nie zaraził. O Macieję chodziło. Wszak rodzinne wizyty będą. Poprosiłam o skan badań i książeczek kotów rodziców.Skoro pani nie wie co z nimi o dokument pisano-skanowany jest ok.Moja Maciejunia też bezpieczna być musi. W trakcie pół słowa mojego zapadła głucha cisza. Znów operator nawalił
Jedną panią zespanowałam by mi jej smsy z pretensjami nie zatruły wieczoru sobotniego.
Blondynce o małym rozumku to nie dogodzi się

ale czy aż to blondactwo-prostactwo z moich ogłoszeń wypełza?