Doroto, bardzo przykro czytać, że Mru pokonała taka paskudna choroba... Przez tyle lat na forum wracałam do Waszych początków, do pierwszych stron, do słynnej opowieści o lakierowaniu podłogi, ponownie się pośmiać, poprawić sobie humor... Z bólem czytałam ostatnie strony tego wątku
Czasem się trafi, że zaczynamy kochać do szaleństwa. Są TE zwierzęta, których śmierć wyrywa Nam duszę, umieramy razem z Nimi, zostawiając puste ciało tu na ziemi, myślami, sercem będąc cały czas z Nimi.
Doroto, czerp siły od tych, co jeszcze zostali, bo wiem, że zapewne Ty teraz ich nie masz.
Przytulam
Dla niezapomnianego Mru [']