Dom wychodzący, ale w bezpiecznej okolicy, pojechałam, sprawdziłam osobiście. Przed domem rzadko używana droga, do tego ze spowalniaczami, a praktycznie wszyscy sąsiedzi w okolicy mają koty wychodzące.
Teściowie nowej opiekunki (a rodzice jej męża) żyją w tym domu od lat, wszystkie ich koty były wychodzące - a żyły po 12-16 lat i żaden nie odszedł z powodu wychodzenia, tylko raz nerki/ dwa razy nowotwory/ raz FIP (tu kot odszedł niestety młodo)...
Ta syjamka ze zdjęcia ma teraz właśnie ok. 10 lat, a w bardzo dobrej kondycji

miała kumpla w swoim wieku, ten odszedł na chłoniaka 2 lata temu - więc w zeszłym roku państwo przygarnęli Rudolfa (z bazarków bodajże na Różyckiego od dzikiej kotki) i jeszcze jednego znajdę w wieku podobnym do Rudolfa, żeby mieli siebie do zabawy, a nie męczyli starszą panią.
No ale ten młodziak właśnie odszedł na FIP i Rudolf nie ma się z kim bawić.
Vito ma nie wychodzić do wiosny (no bo do tej pory chowany w ciepełku), za 3-4 tygodnie ma być doszczepiany na białaczkę i wściekliznę (obecne dwa koty Państwa mają aktualne te szczepienia, widziałam książeczki

).
No i będzie zaczipowany w ramach darmowej akcji czipowania, jak tylko ruszy - razem z Rudolfem, który do tej pory był za mały
Domek niski, parterowy, a na górze strych, gdzie koty nie mają dostępu. Z okien schodzą kładki do ogródka, więc wiosną faktycznie Vito będzie mógł wchodzić/ wychodzić także pod nieobecność właścicieli (bo okna są zakratowane na złodziei, ale dostępne dla kotów).
A w ogóle wszędzie leżały kocyki i legowiska, wszędzie jakieś drapaki, koszyki, poduchy, zabawki wiszące na klamkach, wędki powtykany tu i ówdzie... wariaci no
