Ryszarda przeszła dzisiaj samą siebie
Śpimy sobie w nocy, tak w kratkę w zasadzie bo TZ spać nie mógł i ciągle jęczał żeby zganiać z łóżka koty bo on przez nie spać nie może no więc siłą rzeczy ja też spać nie mogłam ale to przez TZ.
No i tak gdzieś piąta rano jebut coś w kuchni spadło
No to ja na równe nogi i lecę patrzeć co uległo uszkodzeniu.
A to garczek z namoczoną fasolą na grochówkę wylądował na podłodze. Woda po kuchni rozlana, fasola rozrzucona.
I kotki siedzące i dumające co sie stało
Podejrzewam o ten niecny czyn Ryszardę gdyż ona zawsze jak jakiś garczek na kuchence stoi z pokrywką to go uparcie zrzuca żeby pokrywka się otworzyła.
No i tak piąta rano sprzątałam kuchnię
Następnie w ciągu dnia sprzątałam chałupkę. Jako że z tych sierściuchów kudły się sypią na potęgę to biorę miskę z wodą i ręcznie ściągam kudły z dywanu.
Oczywiście Ryszarda musiała skontrolować co w tej misce jest i wylała mi wodę na dywan.
No i znowu woda wylana
Normalnie chuligaństwo mam w domu
