Na temat transportu rozmawiałam z jego opiekunką i raczej najlepiej byłoby znaleźć dom w Krakowie lub okolicach w razie wszelkich komplikacji.
Dom ten musi być przygotowany na wszystko - m.in na to że Zez może wymagać dużej ilości czasu na budowanie zaufania, i może nie być miziakiem wcale.
Póki co nie chce kontaktu z człowiekiem ale znalazł się w bardzo stresującej sytuacji,więc ciężko mówić o nim że to jego stały charakter.
Karmicielka z nim zbudowała więź karmiąc go półtora roku ponad, dała mu czas, a Zez za to chodził za nią krok w krok i miauczał, robił ósemki wkoło nóg, wypinał dupsko do drapania. Mnie też odrobinkę zaufał,ale zawsze miałam przed nim respekt i wolałam oddac głaskanie karmicielce

Przy łapance dał się złapać do rąk obcej osobie ,goniąc za nią z wrzaskiem.
To sympatyczny kocur,nie jakis dzikuś, lgnie do człowieka,ale z.umiarem.
Jego zachowanie w lecznicy będę obserwować i dopytywać żeby wyciągnąć jak najwięcej wniosków o nim. Może nawet uda mi się do niego podjechać i cyknąć jesscze jakieś zdjęcia do ogłoszeń.