» Sob sty 16, 2016 21:37
Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Nowe zdjęcia
Ja też chciałabym mieć psa, z którym mogłabym pójść na spacer. Ale przecież nie wszystkie marzenia muszą się spełnić.
To miał być spokojny, leniwy dzień. Ale nie był. Chyba mam już taki nałóg ciągłego śpieszenia się. Najpierw basen z maluchami, potem szybko obiad, potem z Julkiem na leczniczy pedicure. Wrasta mu paznokieć. Niestety. Jak magik nie pomoże, to trzeba będzie chirurgicznie przyciąć macierz.
A poza tym byłam z dziecmi na kociej wystawie, organizowanej przez klub Jedynka. Kogo tam nie było... Wszelkie rasy, wzory i kolory. Reksiki smukłe i chudziutkie, o łapeczkach długich i smukłych i obonkach, jak niteczki. Potężne MCO rude, dymne, pręgowane i białe. I łaciate. Przeważnie nowego typu, chociaż osobiście najbardziej lubię te naburmuszone, z okrągłymi głowami i wzrokiem, który zabija. Były też pucate brytyjczyki, o futerkach, jak aksamit, maleńkie kociki singapurskie, wdzięczne burmille, pomarszczone sfinksiki, urocze koraty, dziko ubarwione abisyńczyki, zielonookie ich kniaziowskie mości rosyjskie niebieskie. No i oczywiście puchacze: persy i ragdolle. Były też przepiękne koty syberyjskie i norweskie leśne. Wszystkie prześliczne.
Ja zupełnie nie mam pojęcia, na jakiej podstawie sędziowie oceniają, który kot jest najpiękniejszy... Tak, wiem, istnieje coś takiego, jak standard, stworzony dla każdej rasy. Im dany kot jest wyglądem bardziej zbliżony do standardu, tym ma większe szanse na doskonała ocenę. Tyle że o kociej piękności decyduje przecież o wiele więcej czynniów. Miękkość spojrzenia spod zmrużonych powiek, zapach futerka, miłosne ocieranie się o nogi, tembr mruczenia, barwa głosu, sposób, w jaki drży ludzkaręka, położona na wwypoczywającym kocie, specyficzne bicie serca, wyczuwalne pod palcami. A także najdroższy na świecie koci oddech, odczuwany na szyi. Ten błysk zainteresowania w oczach. Mnóstwo różnych czynników decyduje o tym, czy kot będzie postrzegany, jako piekny.
Niektóre koty oddychały szybko ze strachu. Gdy właściciel odszedł, choćby na chwilkę, maluszki wszczynały płacz. Widziałam dwa filigranowe reksiki, które aż się zanosiły od rozpaczliwego miauczenia. Uspokoiły się natuchmiast, gdy tylko wróciła ich pani. Koty na wystawę powinny zabierać przynajmniej dwie osoby żeby jedna mogła odejść, a kot nie pozostał sam.
Widziałam, jak do czterech młodziutkich mein coonów podeszła para i ona powiedziała, że takoe nie mogą być, bo są rude. Jeden z kocików znacząco spojrzał na tą osobę. Nie wiem, co sobie pomyślał. Mam nadzieję, że to samo, co ja.
Taka rewia urody, to jednak dla kotów nic przyjemnego. Tych zwierząt powinno się dotykać w wyczuciem i wyłącznie z czułością. A stewardzi miotali tymi kotami na prawo i lewo, jakby prezentowali łowieckie trofeum.
Tak, wiem, że też muszę pojechać z kotami na wystawę. I to mnie dobija. Chyba muszę zakupić krople Bacha i łyknąć sobie zdrowo dla kurażu. I koty poczęstować. Oraz dodatkowo otumanić kocimiętką. Jakoś będziemy w końcu musieli to przeżyć.
Z wystawy przywieźliśmy drobiazgi od kocich fundacji i wór suchego Canagana. Na wystawach opłaca się kupowac, bo producenci mają znacznie niższe ceny.
Jak porównam dzisiejszy komfort życia moich kotów i tych wystawianych, to... Nie ma porównania.
Do domu wracaliśmy, jak szaleni, potem szybko przez garaż, biegiem po schodach, otwieranie drzwi, mycie rąk i ... ekstaza.Na nasze słodziaki spadło tsunami pocałunków, głasków i przytulanek. Bo obiektywna prawda jest taka, że dla nas, te słodziaki są najpiękniejsze na świecie. Sam och widok pieści oczy. Mogę tak sobie siedzieć w nkeskończoność i delektować się widokiem, jak one śpią.