Ja bym też izolowała, na początku chcielismy w sypialni, ale raz że co ze Stellą (jakos tak mi się wydaje, że już nowy kot to stres, nie chcę żeby do tego czuła że cos przez niego traci, dostęp do nas, do swoich miejsc), a dwa - tam jest naprawdę zimno. Stwierdzilismy, że zobaczymy, spróbujemy bez pełnej izolacji, a jak będzie bardzo źle, to wtedy łazienka albo sypialnia mimo wszystko. Ale nie jest tragicznie, najbardziej mnie cieszy, że Stella mimo wszystko jest chętna do zabawy (nie z młodym oczywiscie) i daje się pogłaskać, i mruczy nawet trochę... a nie tkwi pod kocem skulona ze strachu, co było moją największą obawą. Raczej się ożywiła i odkryła w sobie bojowego ducha

Mój podręcznik o kotach... jak to ujmuje TŻ, moja Biblia

mówi, żeby izolować, ale robić próby zapoznawcze. No trudno, będziemy czuwać i oby było dobrze.
Kłębowisko żmij... w sumie racja, syczą jak węże

ale się na szczęscie nie kłębią, na syczeniu się kończy
