Ufff... no więc jestesmy w domu, koty spią. Albo udają

Na początek przedstawię naszego nowego domownika:

Oto Alfie, urodzony 24.10. 2015. Czyli niecałe 3 miesiące

To zdjęcie jeszcze z poprzedniego domku, u nas na razie go nie chcę męczyć fotografowaniem, niech się trochę osmieli.
Alfik jest taki maleńki

jakos mi się wydawało,że powinine już być ciut większy, a to drobinka. A propos, mam mi uswiadomiła przez telefon, że jednak nasza kotka też miała 3 miesiące jak ją znaleźlismy. A w mojej pamięci jest starsza, a przecież to ja się nią zajmowałam i ze mną spała w łóżku zwłaszcza na początku... no ale pamięć jak widać jest zawodna.
U nas nie ma za bardzo jak ich odseparować. Oprócz salono-kuchni mamy sypialnię, przedpokój i łazienkę, ale tak naprawdę tylko tutaj w salonie jest ciepło. Irlandzkie domy nie lubią ciepła - w sypialni jest zimno jak w psiarni, nocą ciut lepiej jak grzejnik działa, ale niewiele, bo w oknach są ogromne CELOWO ZROBIONE szczeliny. I zwyczajnie wieje. No więc nie można tam trzymać małego kotka. W łazience nieco lepiej, ale też bez szału. Więc stwierdzilismy że spróbujemy po dwóch stronach salonu, rozdzielone kanapą, żeby nie musiały na siebie patrzeć. A gdyby było bardzo źle, rozdzielimy ich i najwyżej damy młodemu termofor pod dupcię.
Stella gdy go ujrzała, zrobiła ogromne oczy... ugięła nogi i taka przyczajona... zaczęła syczeć. Moja łagodna Stellunia sycząca, tego swiat nie widział! Pilnowalismy ich bardzo, mały się bał, w ogóle był zalękniony, ale dzielnie wyszedł z kontenerka, obszedł cały pokój, przedpokój i wszedł do łazienki

To było dla Stelli za wiele, tam jest jej kuweta, usiadła w drzwiach i zaczęła warczeć. Alfie się przestraszył, bo go uwięziła w tej łazience, więc interweniowalismy. Młode wróciło do siebie, Stella za nim.
Alfie znowu wyszedł z transportera (chwilowo, tak jak Stella na początku, wybrał go jako swoją sypialnię, więc włożylismy mu tam kilka kocyków żeby mu było wygodnie) i przy kolejnym spotkaniu nos w nos ze Stella też spróbował na nią zasyczeć
Ogólnie jest dużo lepiej niż myslałam, Stella jest wkurzona i warczy, ogląda go jakby był jakąs ropuchą pokrytą brodawkami, ale nie atakuje, nie chowa się pod kocem w depresji i nawet chyba nam wybaczyła (po pół godzinie fochów), bo dała się wyczesać, wygłaskać, pobarankowała TŻa i nawet się pobawiłysmy.
A małe wypiło dużo wody (jedzonka nie tknął), zasnęło w transporterku, a teraz TŻ nie wytrzymał i do niego podszedł, głaska go, Alfie mruczy i ugniata kocyk, a TŻ grucha jak zakochany gołąbek

Zgłupiał mi chłop, słowo daję

Jestem optymistyczna, o dziwo. Ale dzisiaj na pewno spię w salonie na wersalce, będę czuwać.
Tyska - no pewnie że się dokacasz, teraz nie ma odwrotu

Gosiu - Hugonek mnie jak zawsze rozczula, a tym bardziej tym, że się nie miesci na dolne piętro, ale innych tam nie wpuszcza
MaryLux
Dziewczyny, czy wiecie jak się zmienia tytuły wątków?