No nie
Dziś popołudniu już była w łaskawszym nastroju, pozwiedzała trochę, w tym blat i łóżko

. Co prawda próbowała stłuc malucha ale pouczyłam ją, że w tym domu się nie bijemy. Dzieci też się nie bije, chociaż można ich nie lubić
Ale dzień dziś smutny - odszedł Zenobi u Agneski, trójłapek, który kilka lat przeżył mieszkając na stercie ubitych śmieci w zamurowanym kiosku na Dworcu Ochota. Afatima i Agneska chciały mu zapewnić lepsze życie - biedak dostawał tam jeść ale nie wychodził na zewnątrz. Akcja wyciągania go, ustrzelonego ze strzelby Palmera, była pierwszą moją łapanką ekstremalną. Wpełzłyśmy tam we trzy, Afatima, ASK@ i ja. Nie przyszłoby mi go głowy, że zmieszczę się w taki otwór, nie śniłoby mi się grzebać w takim śmietnisku.
Udało się, choć adrenalinę przy niesieniu do okienka (transporter mógłby wejść tylko w połówkach więc nie wyszedłby z kotem w środku) półprzytomnego, dzikiego kota, o którym nie wiadomo, kiedy jego adrenalina przełamie lek usypiający, pamiętam do dziś. Moje zachowanie pamiętają pewnie wszyscy
Ale to dzięki Zenobiemu wiem, ze mogę robić takie rzeczy, włazić w paskudne miejsca, wygrać ze obawa i odrazą. Żegnaj Zenobi [*]