Lidka pisze:Kupilam wprawdzie clotrimazolum ale gdzies czorty musialy zrzucic i nie moge znalezc, probowalam jodyna i potem masc cynkowa. Dzielnie wytrzymuje jodyne a potem tylko jest klopot bo straszna z niej czyscocha. I albo ona sama albo Tuptus robia porzadek. Juz ja wykapalam tez w nizoralu. NArazie musze przez chwile przestac zmieniac, bo juz sama nie wiem czy to co daje przynosi jakis efekt.
Kupilam Manusan i przymierzam sie do gruntownego czyszczenia mieszkania ale nie wiem co to da. Grzyb chyba dalej sie powieksza. Powinna byla dostac powtorzenie szczepionki ale pani kazala przesunac o tydzien. Poki co Manusanem przemywam troche wokol tego grzyba.
Mial ktos moze takie problemy?
Wiedzialam, ze leczenie jest dlugie ale narazie nie ma zadnej poprawy, a to juz niemal miesiac.
Lidko, ja dopiero teraz tu weszłam. Myśmy mieli grzyba półtora roku temu, to było Microsporum canis, które jest bardzo zaraźliwe dla ludzi (ogniska wyglądają najpierw jak okrągłe czerwone plamy, potem powiększają się i zostaje czerwona obwódka wokół normalnie wyglądającej skóry)
Koci był leczony imaverolem (kąpiele), my lamisilem wewnętrznie i clotrimazolem i hascofunginem zewnętrznie.
Wet zalecał sam imaverol, pani dermatolog nasza zalecała też u kota clotrimazol i betadine (to jest jak jodyna tylko łatwiej potem doprać). Wg mojego doświadczenia clotrimazol działa słabo na microsporum canis. Imaverol za to pomaga zarówno stosowany do wcierania jak i do kąpieli
Tak jak piszesz powyżej, musisz przestać zmieniać i być konsekwentna i cierpliwa, bo grzyb zazwyczaj długo się leczy.
Co do oczyszczania mieszkania, to u nas wyglądało to tak, że często praliśmy i prasowali nasze ciuchy, pościel, ręczniki i posłania kota, a ja przecierałam Domestosem zmywalne powierzchnie.
Czy wiadomo już jakiego rodzaju jest ten grzyb?