Powiem Ci tak Kasiu,
Ja sie bałam dokocenia, bardzo. Długo sie wahałam, z roznych względów. Molka zawsze była u Nas w centrum uwagi, zabawy przysmaczki, jedna miseczka jedna kuwetka, oh jedynaczka taka typowa, rozpieszczona do granic możliwości. No ale wzięłam urlop w pracy i pognalam za Fuksem

z sercem na ramieniu wiozłam go do domu, bo co moja królewna powie i jak zareaguje... Nie wiem czy lepiej dokacac małym czy juz doroslym? Wybrałam małego, moze ze względu na to ze Molka bedzie rządzić w stadzie. Nic mylnego. Rządzą oba nami jak im sie podoba
No ale wróciłam do domu, postawiłam torbę Fuksa i transporter z nim. Moli weszła w ta torbę i szukała szczęścia

ja cicho otworzyłam transporter i wyłonił sie mały szczur

nie zauważyła, ale jak zaczął chodzić to nie widziałam jak wysoko mam brać go by Moli mu nie zrobiła krzywdy
Ale MIAŁA FOCHA! Zawodowego! Ja tyle nie potrafię byc obrażona co Moli była. I na nas i na tego małego kota. Omijała nas, nie jadla tyle co zawsze, o zabawie nie musze pisac bo jej nie było. Gdzieś u mnie w galerii w YT jest pierwszy dzien Fuksa u nas. SYKI, drapania, pacania łapka, warczenie - pokazała Moli klasę
Izolowalismy je tydzien czasu od siebie. Ale jak juz przenieśliśmy zapachy z jednego na drugie to odważylismy sie wypuścić Fuksa z sypialni

i sie zaczęło! Armagedon! Po całym domu, wąchanie, skakanie, dalsze syki, drapanie

to trwało 3 dni i ucichło. Do dzis pióra im sie sypia, ale jedzą z jednej miski, maja jedna kuwetę, bawia ze razem.
To jest ciężka decyzja, jednakże jak juz minie kryzys i foch to naprawdę potrafi byc miło. W prawdzie nie ma milosci jak u PD ze sie liżą śpią razem, ale tolerują sie.
Swoja droga pewnie by ta milosc była, ale Fuks to szatan

gryzie jak nie wiem co
O wlasnie sie ganiają po domu

jak stado koni sie zachowują
Nigdy nie miałam kotów i nigdy nie chciałam miec. Ot ci los- MAM DWA
