Ksiądz po kolendzie chodził dziś.
Janusz tradycyjnie się naszykował.
Brzydko mówiąc mnie na wizytach nie zależy ale facet ma jeszcze opory. Nie zgodziłam się na szykowanie koperty i na...posłanie wyra. Jeno na ogarnięcie bebechów . TZ do pracy na nocke lazł. Ksiądz nie przyjdzie na czas. I ja zostanę z tyłkiem i plecami bez mientkiego
Wszak słać nie mogę. Znaczy się mogę. Tylko rozłożenie wersali nie jest wskazane.
Ale do rzeczy. Bo nie o tym chciałam.
Tylko o tym, że wszyscy ucierpieć musieliśmy z powodu wizytacji. Szczególnie jeden kot. Kot przeżył to ogromnie wiele minut poświęcając na dojście do siebie po zafundowanym wstrząsie. A jeszcze więcej czasu poświęcił na poszukiwanie zaginionej zabawki, ktorą pańcio perfidnie mu zabrał.
Ta zabawka jest toczona z hałasem wielkim. Ta zabawka jest zrzucana ze sprzętów różnych. Bo kocio włazi na wysokości wszelakie i z siła walona w podłogę. Za chwilę w podłogę wali kot i poluje. Z pasją i...hałasem. Zabawka jest obijana o ściany. Potem jest wdzięcznie w pysiu do " gościnnego " targana by tam być znów użyta. Bo w tym pokoju są najlepsze drzwi by wspomnianą zabawkę pod nimi turlać. W te i we wte.
TZ brutal podszedł i z pysia wyjął. Kot w rozpaczy ręce oglądał i w oczy zaglądał. Nic nie uzyskał.
Ksiądz ma być.
Ksiądz nie może widzieć, że kot szaleje z upodobaniem z...kapslem piwnym
Nioo co pomyśli o kocie piwoszu?
Ksiądz na widok kotów
Ksiądz, że jest czysto
Co to DT

też się dowiedział.
Podyskutowałam
Oczywiście pytanie ile kotów jest też było, kto nam daje także. Inne sztampowe też.Łącznie co sąsiedzi na to.
Ale przyznać muszę, że Ten był otwarty na słuchanie .
Nawet Tęczowy Most przeżył.
I Miluni zad na stole też.
Wizyta skończyła się.
Ksiądz jeszcze od drzwi nie odszedł jak kapsel już był w użyciu.
Uff