Ja jej nie chcę teraz stresować, jest osłabiona, bierze antybiotyk, kroplówki z witaminami, dodatkowe kłucie to wielki dyskomfort.
Jeszcze kilka dni i zrobimy, trzeba opanować tę cholerną infekcję.
Balbisia przez prawie 11 lat na nic nigdy nie chorowała, poza kk, całe stado miało jakieś dwa lata temu, albo trzy.
Teraz jesteśmy codziennie, albo co drugi dzień w gabinecie, to dla niej poza sterylką pierwsze wizyty w życiu u weta, i tak jest bardzo dzielna.
Kichać nie kicha, oczko jedno łzawi troszkę. Czasem jakieś psik malutkie, ale to dzisiaj było może dwa razy.
Czuwam na okrągło, mam parę dni wolnych i z oka jej nie spuszczam. Dodatkowo biostymina i wit.C dla niemowląt, trzy kropelki dziennie. I grzejemy się koło kaloryfera. Apetyt jest, właśnie wrąbała parę łyżek gotowanej polędwiczki, surowa była be.
Rano się okaże, czy ten katar nam się rozwija, czy nie.
Zimno, Obiś biedny

A te testy....jak któryś wyjdzie pozytywny, to trudno, to pewnie tak ma, weźmiemy na klatę i będziemy żyć dalej. Bo cóż zmieni wiedza? Przecież nie wyleczymy
