też byłam w szoku jak zobaczyłam Olusia przy Rudzi, a ona go nie goniła, tylko pozwoliła leżeć przy sobie, bo z reguły to go odpędza łapą
rozmawiałam z kilkoma potencjalnymi domkami ale telefonów za wiele o niego nie ma , choć kolor chodliwy, bo już za stary i nie całkiem sprawny biedaczek, a on jest taki kochany przytulasek
jest jeden dość sensowny, już niedługo powinno się wszystko wyjaśnić
mały jest jeszcze leczony, ma zastrzyki na dwa dni i wieczorem ostatni raz procolin, muszę jeszcze złapać jego "urobek" i dać do badania

, nie wiem jak go upoluję, bo od czasu jak mu minęły dolegliwości brzuszkowe przestał robić mi pod drzwiami tylko jak na porządnego kota przystało do kuwety
