Kochany Miziak – teraz Kubuś – wrócił z Gdańska do Wrocławia

bożenna13 pisze: po wszystkim wyszla nie wiadomo skąd, na drżących nóżkach i oglądająca się dookoła.

Dobrze, że to w domu było.

Tak, w domu. Petardy są straszne dla zwierzątek, a w tym roku w Radomiu było ich więcej niż w ubiegłym. Moja mama opowiadała, że w Warszawie, w czasie wojny, jak leciały te bomby zwane "krowy" to zwierzęta szalały. Jej wojek - opiekun miał takiego bokserka, jakie ma królowa angielska, i trzeba było go uśpić, takie katusze przeżywał. Weterynarz powiedział, że większość zwierszątek ludzie usypiali, a bokserek wujla - Azamat, serce miał wykończine i tak by mu pękło ze strachu. Wtedy to były żadkie i delikatne psiaki. Zostało zdjęcie z 1944 roku jego.

Moje na szczęście odporne, a jak coś, to otwierają sobie moją garderobę i tam się zakopują. Jak dotąd to miałam tylko jedną kocinę, która bała się wystrzałów i grzmotów. Reszta twardziele bardziej boją się pustej miski...

Szczęśliwego Nowego Roku dla Kubusia!

U nas strzelali, ale moje pannice prawie nie reagowały (przynajmniej póki byłam w domu). Za to Lilo od Dyktatury był trochę zestresowany, biedaczek.