Z pamiętnika Tosi:
O matko Bosko, co ja dziś przeżyłam!!!!
Przyjechała z pracy Kasik. Leżę sobie ja spokojnie na wersalce (bo już się przecież nie boję, nie?), Kasik podchodzi do mnie, no to ja jej łebek do pogłaskania, a ona mnie na ręce i hyc, do transporterka!

No, nie tak hyc, broniłam się bardzo, krzyczałam: "nie zabieeeeraaaj mnie stąąąd!!! Fiiiiga, powiedz żeby mnie nie zabieraaaałaaaa!!!" No ale co mogą dwa malutkie kotecki jak taka wielka Kasik jednego zabiera?? NIC!
No i Kasik mnie zapakowała do samochodu i pojechałyśmy. A ja jej całą drogę mówiłam: "Kasiku, ja będę już grzeczna, naprawdę... i może się z Figą zaprzyjaźnię... i zobaczysz, przecież ja jestem miłym koteckiem, czemu chcesz mnie oddać...? No Kasiku, nie oddawaj mnie nikomu, mnie się u Ciebie podoba, naprawdę..." No ale ona mnie nie słuchała wcale i już myślałam, że znów będę miała jakiś nowy dom, a przecież ten mi się całkiem podoba (no, jest parę niedociągnięć, ale ogólnie źle nie jest...

)... kiedy dojechałyśmy. I się okazało, że Kasik mnie zawiozła do Zosi i Ewy!!!

I normalnie tak się ucieszyłam, że Je zobaczyłam, że... że... że nie wiem!

I Sebka widziałam...

I Szarusię

No, i całkiem fajna była ta wycieczka, a Figa mnie powitała też całkiem miło, jak już wyszłam z wersalki (do której wlazłam zaraz po powrocie żeby znów mnie gdzieś nie wywiozła

) to mnie miznęła noskiem
Ale ale, zapomniałam powiedzieć jaka to ja jestem chora i cierpiąca! Otóż oko mam chore!!! No zadrapane!!!

I teraz proszę mi bardzo współczuć...
Pozdrawiam
Tośka
