» Sob gru 12, 2015 14:48
Re: Czarno Widzę
Sobota.
Ela popatrzyła przez okno i odmówiła pójścia do pracy. Nie dziwię się.
Kotek przespał na biurku Siwego martwym bykiem do 13. W końcu zrobiły mu sie odleżyny i chcąc nie chciąc zwlókł się jęcząc i przeklinajac. Wyszedł na podwórze, zrobił obchód ale szybko wrócił, bo obchód bez Elki się nie liczy. Akurat wychodziła klientka, więc mijając ją w drzwiach głośno wyraził swoją o niej opinię.
Pochrupał trochę chrupek, zrobił dwa okrązenia po firmie. Usiadł.
Łup!
To Kotek wskoczył na duży stół i skierował się w kierunku regału, którego już od kliku miesiacy nie ma, a gdzie zawsze stał jego grill.
- O, nie ma.. - zdziwił się Kotek i oczy zrobiły mu się jeszcze bardziej okrągłe...
- Chcesz spać? - zapytałam.
Kotek wytrzeszczył się jeszcze bardziej.
- Tu, tu - pokazałam na taboret i jego nową półkę. Kotek ZAZWYCZAJ rozumie, o co mi chodzi i wskakuje czy idzie tam, gdzie mu pokazuję. ZAZWYCZAJ.
Dzis to nie był ten dzień, kiedy można popisac się kotem. Siadł na krawędzi stołu a przed nim ziała 60-centymetrowa przepaść między stołem a półką. A samobójcą przecież nie jest.
Podsunełam mu taboret. Wytrzeszczył się i odmówił współpracy.
- Przestań tak myśleć, bo się popsujesz - powiedziałam, i teleportowałam go na półkę. Zbluzgał mnie na czym świat stoi. Standard.
Wróciłam do przerwanej pracy.
Ziuuuuu!
To Kotek przeskoczył z półki na stól założony śliskim papierem (dało się?) i ruszył w kierunku regału, którego już od kliku miesiacy nie ma, a gdzie zawsze stał jego grill, a ja zauważyłam, że na stole rozłożone są literki ze styroduru przygotowane przez Tomaszka do malowania. A Kotek to przecież słynny pożeracz (i wyżygacz...) styroduru.
Ruszyłam literom na odsiecz, bo już skrecał w ich kierunku. Nakryłam je wszystkim, co znalazłam pod ręką i wróciłam do przerwanej pracy.
Zaniepokoil mnie szelest. To Kotek próbował łapą odkryć nakryte litery. I zeżreć je.
Nałozyłam na nie kolejną warstwę wszystkiego co miałam pod ręką. Kotek ze zmutkiem wytrzeszał się na mnie. I przeklinał pod nosem.
Dzyń!!!!
Trącona przeze mnie linijka spadła na podłogę, a Kotek rzucił się w przepaść czyli zeskoczył ze stołu.
Pochrupał parę chrupków, wskoczył na biurko Siwego, złozył budzię w ciup, rączki w małdrzyk i poszedł spać. Napracował się, zmęczył. A przeciez jest już 14. Czas spać.
Sobota.