Ciągle w abażurku, już 20 dni. Ale to dobrze, bardzo ładnie się goi, ale jednak strupki są, po co miałby je rozdrapać? Następna wizyta w niedzielę.
Tak wyglądał w sobotę:

A tak dziś rano, po wczorajszej wizycie:

Ciągle nie możemy uwierzyć w śmierć Koty. To dla wszystkich nowe doświadczenie. Miała szczęśliwe życie, bardzo spokojne, bez nagłych zmian, rzadko zostawała sama w domu. Bała się burzy, warczących motocykli i fajerwerków, w tym roku sylwestrowe i okołosylwestrowe huki ją ominą.
Pokazałam mamie, co napisałyście, bardzo Wam dziękuje.
