Simka jest bardzo drobna i mała, już podczas operacji zaczęła tracić temperaturę. Pomimo tego, że narkoza była wziewna, ale jednak ponad 3 godziny...
Była do wieczora na macie grzewczej i kroplówkach w lecznicy.
Gdy Ją odbierałam wet kazał natychmiast jechać do domu i dogrzewać. Nie pozwolił się zatrzymać by kupić dogrzewacz elektryczny. W domu termofory, ale to nie na tak poważną sytuację. Pomogła mi kochana Daria, która po moim telefonie natychmiast pobiegła kupić koc elektryczny i pruła do nas pędem. Ja dogrzewałam ręcznikiem z mikrofali i termoforem, to było za mało. Temperatura Simy wynosiła 34,4 (sic!). Byłam w panice, chciałam już jechać do kliniki całodobowej. Na szczęście Daria przywiozła matę i spokój
Dogrzewałyśmy, czuwałyśmy i mierzyłyśmy temp co pół godziny. Doszła do 17,9 , co w tej sytuacji było fenomenalnym wynikiem!!! Potem nasza Ciocia pojechała zająć się swoimi kotkami, a ja spałam w łazience z Simką
Ona mruczała jak szalona i ugniatała łapkami powietrze!!! W takim bólu i cierpieniu...
Oczy strasznie spuchnięte, silne krwawienie bardzo, ze względu na przewlekły bardzo stan zapalny.
Guz wg weta złośliwy, ciął z marginesem, z mięśniem. Rana jest prawie od brody do pachwinki nóżki. Za jakieś dwa tygodnie będzie wynik histopatu.
Cierpieć będzie, cierpi już, oczywiście dostaje leki, ale nie można za mocnych by krążenie Jej nie stanęło gdy była taka zimna.
To jest taki zuch dziewczynka
Wet powiedział, że dużo jeszcze przed nami, ale mam się nie martwić.
Trzymajmy kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!






