Kacperek[']Franuś[']Morusek[']FIP-ot i miłosierdzie boskie!

Kochane kociątka :201461

Muszą mieć ten sam gen

Co za pech.
Cieszmy się nimi, póki z nami są :1luvu:

Tylko żal, że cierpią :cry:

Baltimoore pisze:Kochane kociątka Muszą mieć ten sam gen Co za pech.
Cieszmy się nimi, póki z nami są
Tylko żal, że cierpią

Agnieszka, ja nie pozwolę aby cierpiały, bo znam tą chorobę nie od dziś i wiem do czego ona prowadzi w końcowej fazie.

Aniu, przytulam.

Aniu współczuję Ci z całego serca,bo też bardzo kocham te stworzonka...Przytulam Cię najmocniej,ukochaj ode mnie te cudowne kociątka....

co u Was, Aniu ? jak dzieciaczki ?

puszatek pisze:co u Was, Aniu ? jak dzieciaczki ?

Chore dzieciaczki coraz gorzej, a ja walczę ze sobą abym to przetrwała.
Do doopy jest ten świat, parszywe życie, mam dość tego wiecznego cierpienia Tych maluczkich, sama mogę cierpieć ale czemu One muszą umierać tak wcześnie?!

nie wiem Aniu dlaczego tak się dzieje...wiem tylko, jaki to jest ból, patrząc na odchodzącego Przyjaciela...

mocno Was przytulam, bardzo Ci współczuję, że musisz przechodzić przez to kolejny raz

puszatek pisze:nie wiem Aniu dlaczego tak się dzieje...wiem tylko, jaki to jest ból, patrząc na odchodzącego Przyjaciela...

mocno Was przytulam, bardzo Ci współczuję, że musisz przechodzić przez to kolejny raz

Basiu, one miały szansę na życie, tylko nikt nie chciał im dać się pokochać i to mnie boli, bo miały szansę by żyć.
Ktoś kto adoptował inne koty widząc moje ogłoszenia nawet nie wie,(zapewne) jaki los spotkał te kotki z ogłoszeń.

Rysio-16-02-2013 [*]

Aniu to nie tak że nikt ich nie pokochał. Ty je pokochałaś, nie były i nie są same. Dałaś im w ich krótkim życiu Wszystko co najważniejsze. I to się liczy i to jest ważne. Dałaś im po prostu DOM.

Biedne kiciusie

Przepraszam kochani, że wczoraj nie wkleiłam zdjęć Stefanki z domku ale byłam w Łodzi u lekarza, dzisiaj też jedziemy do neurologa oboje z mężem, także trochę mało czasu mam ostatnio.

Wczoraj była u mnie Dorota od której jest mały Dzidulek i powiedziała, że tam na placu viewtopic.php?f=1&t=156187
został ostatni czwarty z rodzeństwa, który ma jedno oczko całe zaklejone i widzi tylko na drugie. Jest bardzo dziki i są problemy z jego złapaniem ale i nie ma go już gdzie ulokować aby leczyć. Ja z racji sytuacji jaką mam w domu nie jestem w stanie pomóc a boję się, że kotek bez pomocy może nie przeżyć zimy.

Przytulam mocno, wiem, bo sama przeżywałam to 4 razy, a ostatnio jak odszedł też 16,5 letni Teoś. Wczoraj rozmawiałam z sąsiadką, ma pieska znalezionego jak był maciupeńki, w wyrzuconym kartonie, teraz duży ale ciągle, mimo leczenia przeżywający lęki. Rozmawiając o tym, jak to teraz często nasze kotki chorują na nerki i inne, i czy robimy wszystko i właściwie, dała przykład innej sąsiadki, która walczyła o swojego kotka pół roku, robiła wszystko, miał dobrą opiekę, kroplówki itp i przegrali, niedawno odszedł. Jesteś wspaniała, stworzyć tak ciepły dom dla tych kotków - to naprawdę coś wielkiego. Naokoło tyle ich jest, w potrzebie, że serce krwawi. Ja teraz mam dwa, wiecej nie mogę, ostatnia znajdka kochana znalazła u nas swoje miejsce.

Aniu, a tamtego kotka nie można by na razie na leczenie ulokować w lecznicy? Pokrycie kosztów dałoby się jakoś zorganizować.
A może w międzyczasie znalazłby się DT. Może jakieś wydarzenie na fb na znalezienie domku?

Baltimoore pisze:Aniu, a tamtego kotka nie można by na razie na leczenie ulokować w lecznicy? Pokrycie kosztów dałoby się jakoś zorganizować.
A może w międzyczasie znalazłby się DT. Może jakieś wydarzenie na fb na znalezienie domku?

Gdyby można go było złapać to zapewne Dorota wywiozła by go do lecznicy a ten mały Dzidulek nie poznał jej już i skakał na 1,5 metra do góry w przedpokoju na drzwi i przy okazji na mnie, no szok, dzika dzicz się ujawniła.

bożenna13 pisze: Naokoło tyle ich jest, w potrzebie, że serce krwawi.

Tym bardziej krwawi, że jest zbyt mało osób które by służyły im pomocą.

Aniu poszedł mały przelew dla kotków

Kacperek[']Franuś[']Morusek[']FIP-ot i miłosierdzie boskie!

Kto przegląda forum