Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okolice

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 24, 2015 20:50 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Monia000111 pisze:Zaprosiłam panią do siebie, wysyłając wiadomość, zaproszę i tutaj, powtarzając, ŻE NIE MAM NIC DO UKRYCIA I ŻE BARDZO CHĘTNIE SKORZYSTAM Z TRANSPORTU PO WCZEŚNIEJSZYM PRZEDSTAWIENIU STADKA. I w żadnym wypadku nie będę się ociągać czy też zwlekać. Z wielką chęcią zdradzę imię każdego kociaka oraz poinformuję, który z nich jest wysterylizowany, która to kotka, który kocur, który chorował, a który nie.


Dziękuję za zaproszenie, doceniam je, na pewno jesteś uroczą dziewczną, a koty są słodkie.

Myślę jednak, że podróż autobusem do lecznicy będzie dużo bardziej praktycznym rozwiązaniem.

PS współpracowała z panią Krystyną z Zawad, osobą dojrzałą z chorym kręgosłupem, która jeżdziła z kotami ze swojej wsi 20 km autobusem i jeszcze nam dziękowała za wsparcie. Wysterylizowała kilkadziesiąt kocic. Ty masz trzy na już i też dasz radę. :ok:

Bardzo Cię proszę, Monika, jedź z nimi. :1luvu:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto lis 24, 2015 21:00 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

A ja chciałabym wiedzieć czy koty zostały zaszczepione.

Dla wyjaśnienia: w trakcie owej epidemii zaproponowaliśmy pomoc w tej kwestii, oczywiście na cito, bo chodziło o szczepienia interwencyjne. Została odrzucona, bo "ktoś zaoferował lepsze wyjście", czyli jak rozumiem surowicę dla całego stada. Ciekawe czy ów ktoś ową surowicę dla całego stada załatwił i podał. I czy zadbał potem o szczepienie, czy też następna epidemia zabije kolejne koty. Przypomnę, że dorosłe nieszczepione koty też mogą nie przeżyć.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 24, 2015 21:03 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Dziękuję za zaproszenie, doceniam je, na pewno jesteś uroczą dziewczną, a koty są słodkie.

Myślę jednak, że podróż autobusem do lecznicy będzie dużo bardziej praktycznym rozwiązaniem.

PS współpracowała z panią Krystyną z Zawad, osobą dojrzałą z chorym kręgosłupem, która jeżdziła z kotami ze swojej wsi 20 km autobusem i jeszcze nam dziękowała za wsparcie. Wysterylizowała kilkadziesiąt kocic. Ty masz trzy na już i też dasz radę. :ok:

Bardzo Cię proszę, Monika, jedź z nimi. :1luvu:


Pani Krystyna to wzór godny naśladowania. :) Proszę ją ode mnie pozdrowić i podziękować za to, co robi dla tych kociaczków.
Ja mam parę km dalej, może parenaście. Nie wiem dokładnie. Sama nie trafiłabym na drugi koniec Radomia (pksy zatrzymują się na dworcu).
Nie dziękowałam? Na pewno dziękowałam. Niemożliwe, że nie :) Mam zwyczaj dziękować za dobre uczynki i intencje. Zawsze dziękuję. ;)
A jeżeli jednak nie, to teraz podziękuję. A więc: dziękuję. :)

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 21:07 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Monika,
Uważaj na te maluchy - nie wiem czy to pogoda czy co ale tydzień temu moja 6 miesięczna kota dostała rujki -a to jeszcze kocie dziecko - mała ,drobna - w życiu bym nie pomyślała że tak szybko i do tego na zimę.

Tiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 626
Od: Pon cze 20, 2011 8:01

Post » Wto lis 24, 2015 21:17 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

jopop pisze:A ja chciałabym wiedzieć czy koty zostały zaszczepione.

Dla wyjaśnienia: w trakcie owej epidemii zaproponowaliśmy pomoc w tej kwestii, oczywiście na cito, bo chodziło o szczepienia interwencyjne. Została odrzucona, bo "ktoś zaoferował lepsze wyjście", czyli jak rozumiem surowicę dla całego stada. Ciekawe czy ów ktoś ową surowicę dla całego stada załatwił i podał. I czy zadbał potem o szczepienie, czy też następna epidemia zabije kolejne koty. Przypomnę, że dorosłe nieszczepione koty też mogą nie przeżyć.


Weterynarz nie zgodził się na szczepienia, a ja nie chciałam urazić Pani pisząc, że jemu ufam bardziej. Mówiła Pani, że ma większe doświadczenie niż niejeden wet, toteż pomyslałam, że pomyśli Pani, że odrzucam pomoc, a ja nie chciałam im zaszkodzić. Surowica to milion razy bezpieczniejsze rozwiązanie. Radomskie Koty Ulicy skontaktowały mnie z dziewczyną, która straciła 12 z 14 kotów z powodu pp, czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Jeden z nich nadal z nią mieszka, dlatego zaproponowała, żeby pobrać od niego surowicę. Ponadto dostałam informację o innej osoby, że w pewnej lecznicy w Radomiu mają na stanie jakąś surowicę, ale okazało się, że to surowica przeciwko parwowirozie. Kolejną deską ratunku była fundacja, która w owym czasie również walczyła z paleukopenią. Mieli sprowadzać surowicę z Czech. Przy okazji zgodzili się wziąć kilka fiolek dla mnie. A tu niespodzianka: koty przestały chorować. Test dał wynik ujemny. Kilka osób przekonywało mnie, że to nie panleukopenia i słusznie. To zjadliwa choroba i niemożliwym jest, żeby tak szybko ustąpiła.
Wobec powyższego nie skorzystałam. Po co miałabym prosić o pomoc i z niej nie skorzystać, Pani Joanno? A nuż dlatego, że, jak już powiedziałam, weci nie wyrazili zgody, a Pankracemu ufam najbardziej.
Tyle.

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 21:20 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Rozumiem, dziękuję za odpowiedź.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 24, 2015 21:21 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Tiama pisze:Monika,
Uważaj na te maluchy - nie wiem czy to pogoda czy co ale tydzień temu moja 6 miesięczna kota dostała rujki -a to jeszcze kocie dziecko - mała ,drobna - w życiu bym nie pomyślała że tak szybko i do tego na zimę.


Tak, tak, ma Pani rację. Ami i Pyzia też miały ruje, będąc kocimi dziećmi, ale to miało miejsce wiosną- w okresie tzw. "marcowania". Może to było zdeterminowane tym, że nadszedł "okres godowy kotów", ale byłam co najmniej w szoku.

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 21:27 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

No właśnie marzec rozumiem ale listopad? Dlatego piszę żeby uważać :D

Tiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 626
Od: Pon cze 20, 2011 8:01

Post » Wto lis 24, 2015 21:30 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Monia000111 pisze:
Pani Krystyna to wzór godny naśladowania. :) Proszę ją ode mnie pozdrowić i podziękować za to, co robi dla tych kociaczków.
Ja mam parę km dalej, może parenaście. Nie wiem dokładnie. Sama nie trafiłabym na drugi koniec Radomia (pksy zatrzymują się na dworcu).
Nie dziękowałam? Na pewno dziękowałam. Niemożliwe, że nie :) Mam zwyczaj dziękować za dobre uczynki i intencje. Zawsze dziękuję. ;)
A jeżeli jednak nie, to teraz podziękuję. A więc: dziękuję. :)


Ależ broń Boże nie oczekuję podziękowań! W końcu nic nie robię, a Ty dzielnie radzisz sobie w terenie jak to wyżej wspomniałaś.

Kilka kilometrów czy nawet kilkanaście to nie jest aż taki problem, kiedy się siedzi w autobusie, choć o ile mnie pamięć nie myli jest ich 25 ?

Poczytasz po drodze albo się zdrzemniesz i dojedziesz. Wierzę w Ciebie!

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto lis 24, 2015 21:32 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Tiama pisze:No właśnie marzec rozumiem ale listopad? Dlatego piszę żeby uważać :D


To rzeczywiście dziwne, ale ktoś tutaj napisał, że skoro moje koty mają ciepłe miejsce do spania i jedzenie, mogą rodzić nawet zimą, choć nigdy się nie spotkałam z taką sytuacją. ;) Pani kicia ma lepsze warunki, dlatego pora roku nie ma dla niej zapewne zbyt dużego znaczenia. :) Tak czy owak dziękuję za przestrogę :)

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 21:39 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Chiara pisze:
Monia000111 pisze:
Pani Krystyna to wzór godny naśladowania. :) Proszę ją ode mnie pozdrowić i podziękować za to, co robi dla tych kociaczków.
Ja mam parę km dalej, może parenaście. Nie wiem dokładnie. Sama nie trafiłabym na drugi koniec Radomia (pksy zatrzymują się na dworcu).
Nie dziękowałam? Na pewno dziękowałam. Niemożliwe, że nie :) Mam zwyczaj dziękować za dobre uczynki i intencje. Zawsze dziękuję. ;)
A jeżeli jednak nie, to teraz podziękuję. A więc: dziękuję. :)


Ależ broń Boże nie oczekuję podziękowań! W końcu nic nie robię, a Ty dzielnie radzisz sobie w terenie jak to wyżej wspomniałaś.

Kilka kilometrów czy nawet kilkanaście to nie jest aż taki problem, kiedy się siedzi w autobusie, choć o ile mnie pamięć nie myli jest ich 25 ?

Poczytasz po drodze albo się zdrzemniesz i dojedziesz. Wierzę w Ciebie!


Może i bym się zdrzemnęła, z tym że wrzeszczący kot z całą pewnością nie pozwoli mi zasnąć ;) A i drący się ludzie mogą być przeszkodą :)
25km to tak w zaokrągleniu podałam ;) Od tabliczki do tabliczki jest ponad 20 (oczywiście z tego, co się orientuję), do Pankracego może być kilka km więcej, ale do dra Napieraja, który zgodził się sterylizować za 100zł od kotki, jest niestety dalej. Ładnych parę km. :( Przesiadać się trzeba, a ja nawet nie wiem, do jakiej linii wsiąść...
Mi by się zrobiło miło, gdyby ktoś mi podziękował za pomoc (przecież pomogła mi pani, bardzo, bardzo), dlatego podziękowałam po raz któryś tam. Ładnych słów nigdy za wiele. Musimy być dla siebie mili. :)
Pozdrawiam :-)

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 21:44 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Monia000111 pisze:
Może i bym się zdrzemnęła, z tym że wrzeszczący kot z całą pewnością nie pozwoli mi zasnąć ;) A i drący się ludzie mogą być przeszkodą :)
25km to tak w zaokrągleniu podałam ;) Od tabliczki do tabliczki jest ponad 20 (oczywiście z tego, co się orientuję), do Pankracego może być kilka km więcej, ale do dra Napieraja, który zgodził się sterylizować za 100zł od kotki, jest niestety dalej. Ładnych parę km. :(
Mi by się zrobiło miło, gdyby ktoś mi podziękował za pomoc (przecież pomogła mi pani, bardzo, bardzo), dlatego podziękowałam po raz któryś tam. Ładnych słów nigdy za wiele. Musimy być dla siebie mili. :)
Pozdrawiam :-)


A mnie widzisz byłoby się miło, gdybyś nie powiększyła przez swoją bierność stada o 11 kociaków, z których 2 zmarły w męczarniach. Bo teraz jest mi bardzo, bardzo, bardzo niemiło...

Weź ze sobą zatyczki do uszu albo posłuchaj muzyki po drodze.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto lis 24, 2015 21:59 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Chiara pisze:
Monia000111 pisze:
Może i bym się zdrzemnęła, z tym że wrzeszczący kot z całą pewnością nie pozwoli mi zasnąć ;) A i drący się ludzie mogą być przeszkodą :)
25km to tak w zaokrągleniu podałam ;) Od tabliczki do tabliczki jest ponad 20 (oczywiście z tego, co się orientuję), do Pankracego może być kilka km więcej, ale do dra Napieraja, który zgodził się sterylizować za 100zł od kotki, jest niestety dalej. Ładnych parę km. :(
Mi by się zrobiło miło, gdyby ktoś mi podziękował za pomoc (przecież pomogła mi pani, bardzo, bardzo), dlatego podziękowałam po raz któryś tam. Ładnych słów nigdy za wiele. Musimy być dla siebie mili. :)
Pozdrawiam :-)


A mnie widzisz zrobiłoby się miło, gdybyś nie powiększyła przez swoją bierność stada o 11 kociaków, z których 2 zmarły w męczarniach. Bo teraz jest mi bardzo, bardzo, bardzo niemiło...

Weź ze sobą zatyczki do uszu albo posłuchaj muzyki po drodze.


W żadnym razie stado nie powiększyło się o 11 kociąt. Stopniowo zwiększa pani liczbę, żeby hiperbolizować fakt, że nie dałam sobie rady. Niedługo dojdziemy do tego, że kociąt jest więcej niż wszystkich kotów w stadzie.
Bardzo bym chciała, żeby Zyzio i Blanka żyły. Odeszły biedactwa. :( Żałuję, że nie udało się ich uratować. :( Starałam się je chronić... Mi też byłoby bardzo miło, gdyby żyły. Ale tak nie jest i to ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Nikt poza mną ich nie znał i nikt tak bardzo nie przeżywał ich śmierci. Ja, grubiańska, pozbawiona empatii i skrupułów dziewczyna, która każdego prosi o pomoc, otrzymuje ją, a nie korzysta, bo jej nie zależy na cierpiących kotach. Woli chodzić na imprezy i włóczyć się ze znajomymi /ironia/.

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

Post » Wto lis 24, 2015 22:07 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Monia000111 pisze:
Chiara pisze:
Monia000111 pisze:
Może i bym się zdrzemnęła, z tym że wrzeszczący kot z całą pewnością nie pozwoli mi zasnąć ;) A i drący się ludzie mogą być przeszkodą :)
25km to tak w zaokrągleniu podałam ;) Od tabliczki do tabliczki jest ponad 20 (oczywiście z tego, co się orientuję), do Pankracego może być kilka km więcej, ale do dra Napieraja, który zgodził się sterylizować za 100zł od kotki, jest niestety dalej. Ładnych parę km. :(
Mi by się zrobiło miło, gdyby ktoś mi podziękował za pomoc (przecież pomogła mi pani, bardzo, bardzo), dlatego podziękowałam po raz któryś tam. Ładnych słów nigdy za wiele. Musimy być dla siebie mili. :)
Pozdrawiam :-)


A mnie widzisz zrobiłoby się miło, gdybyś nie powiększyła przez swoją bierność stada o 11 kociaków, z których 2 zmarły w męczarniach. Bo teraz jest mi bardzo, bardzo, bardzo niemiło...

Weź ze sobą zatyczki do uszu albo posłuchaj muzyki po drodze.


W żadnym razie stado nie powiększyło się o 11 kociąt. Stopniowo zwiększa pani liczbę, żeby hiperbolizować fakt, że nie dałam sobie rady. Niedługo dojdziemy do tego, że kociąt jest więcej niż wszystkich kotów w stadzie.
Bardzo bym chciała, żeby Zyzio i Blanka żyły. Odeszły biedactwa. :( Żałuję, że nie udało się ich uratować. :( Starałam się je chronić... Mi też byłoby bardzo miło, gdyby żyły. Ale tak nie jest i to ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Nikt poza mną ich nie znał i nikt tak bardzo nie przeżywał ich śmierci. Ja, grubiańska, pozbawiona empatii i skrupułów dziewczyna, która każdego prosi o pomoc, otrzymuje ją, a nie korzysta, bo jej nie zależy na cierpiących kotach. Woli chodzić na imprezy i włóczyć się ze znajomymi /ironia/.


Zagadka liczebności tego stada...

Monia000111 pisze:Naprawdę do panią interesuje? Przecież napisałam na priv.
Nie wiem jakie kryteria mam przyjąć. Może być tak, że część chorowała, a nie wykazywała objawów albo te kociaki, które zabrałam na wszelki wypadek, "po drodze", nie były chore. W sumie kontakt z weterynarzem (dłuższy lub krótszy) miało 11 kociaków, 2 nie przeżyły, więc siłą rzeczy przeżyło 9. To pełna odpowiedź i powinna wystarczyć.


Napiszesz w końcu ile masz kocic za młodych na zabieg i w jakim są wieku ?

Jeśli nie potrafisz sobie poradzić z odejściem Zyzia i Blanki to lepiej zadbaj, żebyś za parę miesięcy nie musiała radzić sobie z odejściem kolejnych... :idea:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto lis 24, 2015 22:15 Re: Nastolatka sama opiekuje się stadkiem kotów-RADOM i okol

Pewnie, że odpowiem. Żaden problem. Są 3 kociczki. W zasadzie to niedługo będzie je można sterylizować, ale jeszcze nie teraz.
I proszę odpukać, bo jak panie z gminy zaczęły krakać, to chwilę później musiałam pochować kociaka. Został potrącony. Po tabletkach i kroplach zakupionych dla mnie w mojej obecności nie było śladu, a panie były tak mocno zaangażowane, przeżywały sytuację prawie bardziej niż ja...

Monia000111

 
Posty: 41
Od: Śro lis 19, 2014 13:17

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 63 gości