Z pamiętnika Tosi:
Zamieniłam wersalkę na łazienke za kibelkiem. Też w miarę bezpiecznie, blisko do kuwety no i mogę obserwować co się dzieje w domu...
W nocy się z Figą ganiałyśmy, znaczy ona ganiała mnie, ale nie robiła mi krzywdy więc nie chowałam się przed nią... Podczas jednej z gonitw (a była jakaś 4-ta nad ranem) przewróciłyśmy wazon, narobił hałasu, Kasik się obudziła i chyba była zła bo powiedziała: "Czy wam już całkiem odbiło???" (nie mam pojęcia co to znaczy "odbiło", ale chyba nic pozytywnego...

) To my się z Figą położyłyśmy na boczkach pod stołem i popatrzyłyśmy wzrokiem mówiącym: "Myyy...???? Nie no, my nic nie zrobiłyśmy przecież, leżymy sobie tu po prostu... ten wazon SAM się przewrócił, no SERIO!!!" I chyba Kasika przekonałyśmy bo poszła spać. A potem spać (do Kasika) poszła Figa, a ja do łazienki, jakoś jeszcze nie mam śmiałości na pokoje...
A dziś Kasik włączyła jakieś strasznie wyjące pudło, dowiedziałam się, że to się nazywa odkurzacz i normalnie tak się przestraszyłam... no wiem, pisałam, że będziemy odkurzać, ale gdybym wiedziała, że NA TYM polega okurzanie to w życiu bym się nie zgodziła!

No ludzie! A Figa mi powiedziała, że Kasik tak często, nie tylko przed świętami!

Naprawdę zastanowię się nad zmianą lokum bo mi się to nie podoba!
I tyle na razie, pozdrawiam
Tośka
