Chętnie pomogę jakiemuś DT, Fundacji itp w Krakowie lub okolicach. Regularnie, materialnie, rzeczowo - mogę spróbować wspomóc w organizowaniu akcji zbiórki w przedszkolu/szkołach moich dzieci. Chciałabym takie miejsce móc odwiedzić od czasu do czasu, sama lub z którymś dzieckiem..
Może opiszę sytuację. Jestem właścicielką 15 letniej kociej staruszeczki - niewychodzącej. Nie potrafię przejść obojętnie ( tak jak i moje dzieciaki) obok zwierzakowego nieszczęścia - podrzucam miejscowym karmicielkom dostawy puszek i takie tam.. 3 tygodnie temu usiłowałam pomóc (rocznemu?)kocurkowi, który przyplątał się jakoś w okolice mojej pracy (wieś). Kocurek trochę dzikawy, ale bardzo przyjacielski. Przychodził się najeść, wyspać w ciepłej w piwniczce, pomiziać ,porządnie drapnąć jak miał dość i przepadał na kilka godzin. Intensywnie poszukiwałam mu domu ( moja kocica nie akceptuje i boi się innych kotów, nie mogłam go zabrać do domu) - nie zdążyłam

W minionym tygodniu zabiło go auto.. a 10 minut wcześniej głaskałam go jeszcze. Wyszedł przez okienko i chwile później ktoś przyszedł zapytać, czy ten czarny kot to mój.. Zabrałam go zmasakrowanego z drogi, zakopałam, ale do tej pory nie mogę się po tym pozbierać. Dzieci też go bardzo polubiły i bardzo przeżyły tą sytuację. Zwłaszcza najstarszy syn. Tego co się stało nie da się już odwrócić, ale ze względu na pamięć dla naszego kochanego czarnego przybłędy pomożemy innym kocim biedakom. A jak nasza emerytką doczeka w spokoju swojego końca to może ktoś z takiego miejsca (któremu chcemy pomóc) pomoże nam odnaleźć pasujące do nas następne futerko, albo nawet dwa..
Czy ktoś zna takie miejsce/instytucję której możemy w taki sposób pomóc? Szukam w internecie, ale pomyślałam, że tu podpowiecie najlepiej. Już kiedyś znalazłam tu pomoc, 10 la temu kiedy moja Kicia była już 3 łapkami za tęczowym mostem.
I tak w ogóle, to źle mi

Ciągle mam ten widok przed oczami

Wiem, że nigdy nie będę miała żadnego zwierza wychodzącego i mam wielkie wyrzuty sumienia, że nie udało mi się pomóc mu na czas..