Dziękuję Klaudia.
Wieczorem w piątek trzynastego o mały włos nie zakończyłam nędznego żywota. Ze strachu.
Zasnęłam sobie spokojnie na mięciutkiej podusi, jak niemowlę przy matczynej piersi, umęczona prozą życia, a tu w środku nocy obudził mnie TŻ. Powiedział, że terroryści napadli na Francję, że wszędzie są zamachy i ogłoszono stan wojenny. Fobię przed wojną dostałam w genetycznej spuściźnie po babci. Poczułam, że oto ucieleśniają się wszelkie moje koszmary, a najbardziej przerażające lęki stają się rzeczywistością. Nigdy wcześniej tak się nie bałam. Nagle proza życia stała się synonimem czegoś doskonałego... Rzuciłam się do pilota i przylgnęłam do telewizora, jak alkoholik do flaszki. Okazało się, że rzeczywiście ogrom nieszczęść w Paryżu jest porażający, ale póki co, wojny nie ma. Jest stan wyjątkowy tysiąc sześćset kilometrów ode mnie. Dwie godziny lotu. Dzień drogi samochodem. Nie ma zagrożenia terrorystycznego dla Polski. Nie jesteśmy Francuzami, tylko Polakami, którzy współczują Francuzom. Zbyt biednymi i nieszkodliwymi, żeby nas atakować. Tak, wiem, że to okropnie przyziemne i egoistyczne, ale przypomniała mi się historia niechęci naszych sojuszników do umierania za Gdańsk, pomimo zawartych układów. Milion lat temu. Najgorsze jest to, że jeśli schowamy głowę w piasek i będziemy tam szukać bezpieczeństwa, to w końcu ta zmora i tak nas dopadnie.
Mój Boże, jakim trzeba być człowiekiem, żeby strzelać do niczemu niewinnych, bezbronnych ludzi, których się widzi pierwszy raz na oczy? Strzelać, żeby zabić. Co musi zajść w ludzkiej duszy, żeby nie wzdrygnąć się na myśl o odebraniu komuś życia? Umysł osoby oczekującej raju w zamian za spowodowanie masakry działa w trybie urojeniowym. Czy nasączanie mózgu nienawistną ideologią może wywołać dodatnie objawy psychopatologiczne. Bo urojenia to zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość. Towarzyszą schizofrenii. Ale sądy zupełnie sprzeczne z rzeczywistością prezentują także ofiary sekt. W latach trzydziestych Niemcy uwierzyli w bzdurne teorie głoszone przez faszystów. A teraz mamy państwo islamskie, które bynajmniej nie jest państwem, tylko organizacją morderców, o ogromnym zasięgu. Najgorsze jest to, że członkowie tej organizacji mogą szkodzić krajowi, w którym żyją, który ich karmi i utrzymuje. Są, jak rak we własnych trzewiach. Jak można zniszczyć taką organizację, gdy nie wiadomo, który obywatel do niej należy, a który nie. Nawet pobożni muzułmanie boją się państwa islamskiego, bo są uznani za zbyt mało islamskich.
To jakaś paranoja. Ale w wyniku tej paranoi w nocy bezsensowną śmiercią zginęło sto dwadzieścia osiem osób, a prawie sto walczy o życie. Ile dzieci zostało sierotami, ile osób owdowiało, ilu rodziców opłakuje śmierć własnych dzieci? Straszne.
Moje dzieci są bezpieczne. Zabrałam towarzystwo do kina i na pokaz świateł do Wilanowa. Dopilnowałam, żeby dzieci odrobiły lekcje i czytały lektury.
Wyczesałam koty i wcale mnie nie drażniło, że marudzą przy jedzeniu. Zrobiłam pyszny obiad, z przyjemnością tkwiąc w kuchni ze dwie godziny. Zaraz zrobię gigantyczne zamówienie w zooplusie. A w poniedziałek z chęcią pójdę do pracy. Trzeba cieszyć się życiem, póki jest czym się cieszyć.
Jesteśmy bezpieczni.
Jesteśmy?
Spędziłam kiedyś dwa tygodnie w Paryżu. Mój przyjaciel tam studiował i oprowadzał nas po najciekawszych miejscach. To piękne miasto, o cudnej architekturze i niezwykłej atmosferze. Chciałabym kiedyś pokazać je swoim dzieciom.