
Szkoda, że zastrzyk to dla Ciebie stres, bo solvertyl (czy każdy inny lek z ranitidyną) bardzo dobrze by mu pomógł przy tych nadżerkach. pamiętasz? Też musiałam dokonywać cudów, żeby to co dopyszczne zamieniać Draculowi na iniekcję. Ale pokonałam stres chociaż przez całe lata wydawało mi się, że za nic nie zrobię kotu zastrzyku.
Może i Ty się przekonasz?

Trzymam kciuki za Kubusia, mocne. Oby się jeszcze zdołał podnieść