oj, wcale Ci się nie dziwię. Każdy chce mieć swój dom dla siebie, a jak ktoś przychodzi, to fajnie by się stosował do reguł. Ja jestem przeczulona na punkcie bezpieczeństwa, po milion razy powtarzałam Dziadkom, bo np nie stawiać taboretu blisko okna, czy żeby nie stawiać psa na parapecie, bo może wypaść. Jak tymczasowałam koty, to od progu był wykład: nie otwierać okien, nie dawać zwierzętom ludzkiego jedzenia (jak już ktoś bardzo musi, to dam kocie chrupki), nie otwierać okien, uważać pod nogi i nie otwierać okien. Raz na, samym początku, pogoniłam ludzi, którzy mieli mi zrobić drzwi wejściowe i do łazienki, bo mimo próśb i napomnień, nijak nie można było wbić im do głowy, by nie zostawiali otwartych drzwi na klatkę, bo mi kot ucieknie. Skończyło się na pomiarze i się do tej firmy więcej nie odezwałam.
Może teściu by
se zrobił ze 3-4 dni przerwy? Chyba nie dużo już macie do roboty? Ty byś nie mogła pomóc mężowi w zamian?
PS
stosowałam też karteczki samoprzylepne z przykazaniami, jak słowa nie wystarczały
