Mali Partyzanci,Monia i Michaś już w domku.

Fredziu coś zachwycony nie jest :mrgreen:

Pewno, że nie jest.Ja go cały czas przepraszałam,mówiłam, że to tylko na chwilę.Już się na mnie nie gniewa, przeszło mu.

Nareszcie koty zaszczepione.Uff! Teraz tylko będę się denerwowała, czy dobrze to zniosą.

Wydaje mi się, że wszystko w porządku.Muszę wyjechać na cały dzień, mam nadzieję, że nic złego się przez ten czas nie stanie.Napiszę po powrocie i wkleję zdjęcia "drapakowe".

Wróciłam wczoraj wieczorem, koty chyba większość czasu przespały.Myślę, że dobrze zniosły szczepionkę.Bardzo się cieszę, bo malutka Monia zrobiła się wyjątkowo miziasta.Wywala brzuszek do głaskania, przychodzi do mnie do łózka na przytulanki, no jest przesłodka.Jest mniejsza niż jej rodzeństwo, największy jest Michaś, to już spory kocurek.

Malwa.Ona jest prześliczna i bardzo kochana :1luvu:

Malutka Monia, słoneczko takie :1luvu:

Na drapaku

Uszyłam pokrowiec na transporterek na bazarek.Koty się biją o "miejscówkę" w nim :mrgreen:

Wygrywa Fredek, ale i Majka się do niego pakuje

i tak razem sobie leżą.

U mnie tak zalegali w nowo nabytej i jeszcze nie używanej kuwecie :lol:

Nie wiem, czy nie mam w domu pcheł :evil:

Wczoraj w poczekalni w lecznicy bawiłam się z malutką jeszcze sunią buldożką angielską i ...pchła skoczyła mi na twarz :evil:

W domu też znajduję jakieś paprochy, nie mam pojęcia, czy to nie zdechłe pchły.Jak sie przekonać? Koty posprawdzałam, ale to ciężko znaleźć, wyczesałam bardzo gęstym grzebieniem na biały ręcznik papierowy i nic.Spryskać wszystko profilaktycznie?

Jakie ja mam fajne koty :lol:

Naprawdę.Wszystkie się lubią, bawią się, śpią przytulone do siebie.Poza tym są takie śliczne.Michaś będzie potężnym kocurem, już jest dużo, dużo większy od swoich sióstr.Majka jest ciężka, ale dość drobna, Monia bardzo nawet szczupła, ale nie wychudzona, o nie.Za to Malwa

Ona jest cudowna :1luvu:

Króciutka, pękata, żywa przytulanka.Tak dobrego, spokojnego kota nie ma po prostu.A jak lubi być czesana :lol:

Sprawia jej to ogromną przyjemność.
Wczoraj wszystkie koty , oprócz Meli oczywiście miały robiony pedicure.Włożyłam okulary na nos, zapaliłam lampkę i po kolei brałam każdego kota na kolana.Nie wiem, czy te zabiegi kosmetyczne na ośmiu kotach zajęły mi pięć minut? Słowo daję.Anie jeden kot się nie wyrywał, nie było żadnych oznak niezadowolenia, nawet maluchy były spokojne.Jak nie kochać?

ewar pisze:Nie wiem, czy nie mam w domu pcheł Wczoraj w poczekalni w lecznicy bawiłam się z malutką jeszcze sunią buldożką angielską i ...pchła skoczyła mi na twarz W domu też znajduję jakieś paprochy, nie mam pojęcia, czy to nie zdechłe pchły.Jak sie przekonać? Koty posprawdzałam, ale to ciężko znaleźć, wyczesałam bardzo gęstym grzebieniem na biały ręcznik papierowy i nic.Spryskać wszystko profilaktycznie?

Też tak się ostatnio nastraszyłam ,na stole skakała sobie pchła ,kupiłam nie potrzebnie spoty ,
to jakiś pacjent kosmaty zostawił gratis pchły wetowi :mrgreen:

Myślisz, że nie ma co panikować? Pchły miałam dwa razy, pierwszy raz przywlokłam je z suszarni w piwnicy.Było to bardzo dawno temu, nie miałam wtedy zwierząt w domu.Pcheł było może milion, wyjątkowo zjadliwych, a w sklepach żadnych preparatów.Wynieśliśmy się z domu do mojej mamy, wszystko wymyłam gorącym octem.Smród był nie do opisania, ale pchły wyginęły, czyli sposób okazał się skuteczny.Drugi raz pchły chyba przywlókł z lecznicy mały, biały Niuniuś angorka.Fiprex łatwo sobie z nimi poradził.Nie chciałabym jednak mieć znowu tego paskudztwa.

Zrobiło się coś jakby wiosennie, koty wyszły na balkon się wietrzyć, maluchy łapią biedronkę

Jakie one są słodkie :1luvu:

A tak śpią

Ło żeszty - pokot i kontorsjonistyka :lol:

Mali Partyzanci,Monia i Michaś już w domku.

Kto przegląda forum